sobota, 31 października 2015

NEXT :)

   
Alyss

Alyss usłyszał dźwięk konchy . Oznaczał naradę . Dziewczyna spokojnie zebrała wszystkie strzały ,które leżały porozrzucone po polu ćwiczebnym . Była zmęczona,stopy strasznie ją bolały od tych odłamków szkła, na które nadepnęła , ramiona ścierpły od ciągłego trzymania łuku ,ale była zadowolona . Wiedziała ,że z każdym dniem będzie jej coraz lepiej szło . Chciała juz iść się przebrać w czyste ubrania .Kiedy tylko  o tym pomyślała , miała na sobie czystą czarną sukienkę ,dokładnie taką samą jak dwie poprzednie . Włosy były w idealnym stanie,a nie jak przed chwilą całe poplątane . Znów na jej ramionach usiadły orły ,które wcześniej latały nad Obozem . Jednakże teraz koło niej dreptały tylko dwa lamparty . Alyss pomyślała ,może ,że i dobrze ,bo z większą zgrają wydawała się jeszcze straszniejsza. Dziewczyna zawieściła przez ramię łuk i kołczan ,po czym pobiegła w kierunku pawilonu .

 

Jak zwykle jej wejście spowodowało natychmiastową ciszę . Wszyscy odwrocili na nią wzrok ,a niektórzy zaczęli szeptać . Alyss spłonęła rumieńcem . Nigdy nie  lubiła jak inni wlepiali na oczy , a teraz czuła się  z tym okropnie . Szybko dotarła do swojego miejsca , a Chejron przyjaźnie kiwnął głową .

- A więc jak wszyscy juz wiecie ,udało nam się porozumieć z rzymskim obozem Jupiter , prowadzonym przez Reynę Arellano . – powiedział Chejron, a wszyscy uprzejmie zaklasali

- Wymiana zaczyna się od przyszłego tygodnia . Do Obozu rzymskiego wybrałem z dyrektorem naszego Obozu nastepującą grupę osób :

Travis i Connor Stoll

Clarisse la Rue

Will Solace

Drew Tanaka


Alyss nie słuchała myśląc ,o czekającym ją zadaniu ,kiedy przerwał jej głos Chejrona :

- I Alyss Spes i Nico di Angelo

Alyss uslyszała gniewne pomruki innych obozowiczów ,których nie wyczytał centaur . Jednak Chejron przerwał im gestem reki mówiąc :

- Oczywiście Reyna zaprosiła też swoich przyjaciół po fachu . – powiedział uśmiechając się do Percego i Jasona którzy nagle udawali zainteresowanych swoimi butami

Alyss nie wiedziała ,o co w tym wszytskim chodzi,ale na pewno coś poważnego działo się wcześniej . Jednak zanim cokolwiek powiedziała usłyszała głos Piper :

- Chejronie , czy Reyna coś mówiła o mnie i Annabeth ? – spytała spokojnym ,pozbawionym emocji głosem

- Ach,tak,tak ! – krzyknął Chejron ,szukając listu od pretorki

- Was również serdecznie zaprasza – powiedział z uśmiechem ,znajdując odpowiedni dokument

Alyss zauważyła ,że ramiona jej brata i Jasona rozluźniają się . Nagle poczuła szepty i chichoty za plecami . Zobaczyła jak Drew Tanaka, przyrodnia siostra Piper , udaje Alyss ,jako omdlewającą księżniczkę . Alyss zatrzęsła się ze złości w duchu . Jak ona śmie ,pomyślała ,kiedy .... Drew unosiła się w powietrze ! Wszyscy przerwali swoje dyskusje ,patrząc jak córka Afrodyty unosi się na powietrzu i macha rozpaczliwie rękoma .

- Zabierzcie mnie stąd ! – krzyczała ,a troje z jej rodzeństwa próbowało zciągnąć ja z powrotem na ziemię , ale bez skutku .

Alyss pstryknęła palcami i w jej dłoni pojawiła się .... najprawdziwsza różdżka czarodzejska ! Alyss twarz rozjaśniła się w uśmiechu . Popatrzyła na Chejrona,który równie zadowolony jak ona,  podbiegł i przyglądał się różdżce .

- Hmmm... dziewięć i pół cala , drewno akacjowe ... hmm... pioro feniksa ! Cudownie ! – zawołał po chwili centaur i znów miał zacząć mówić ,kiedy przerwał im głos :

- Może ściągniecie mnie w końcu na dół ,co ? – krzyknęła zła córka Afrodyty ,wciąż  wisząca w powietrzu

- Jak sobie zyczysz – powiedziała ze złośliwym uśmiechem Alyss ,kierując na dziewczynę różdżkę

- Hmm.. Alyss ... może lepiej było by ,gdybyś poćwiczyła trochę .. – zaczął Chejron ,ale Alyss nie przejmowała się i krzyknęła ;

- Liberacorpus ! – krzyknęła Alyss i snop światła uderzyłw Drew,która po chwili spadła na ziemię z głuchym łoskotem . Parę osob do dziewczyny podbiegło ,zaś reszta wpatrzyła się z przerażeniem  w małą , wcześniej nieszkodliwą osóbkę . Alyss spokojnie odrzekła po chwili :

- Zapomniałam o zaklęciu zetkniecia z ziemia – zaczęła jak gdyby nigdy nic machać różdżką,która nagle wyleciała jej z reki i snopem światła trawiła w śpiącego syna Hypnosa , Clovisa,który nagle podskoczył do góry .

Ej , za co to ? – spytał po chwili ,masując obolałe pośladki ,po zetknięciu się z ziemią

- Wybacz Clovis ! – krzyknęła Alyss,kiedy różdżka pociągnęła ją za ramie i  dziewczyna poleciała do przodu ,a kolejny snop światła i iskier uderzył w stojący niedaleko pomnik Zeusa .

- O oo... – zaczął Chejron ,kiedy Alyss krzyknęła :

- Piertotum Lokomotor !

I nagle posąg ożył i zaczął zbliżać niebezpiecznie blisko obozowiczów . Wszyscy ścisnęli się w grupkę,patrząc jak pomnikowy Zeus stoi tuż obok nich .

- Ehmm... tak ... zaklęcie modyfikujace ... – zaczęła mamrotać Alyss,chodząc w kołko

- Eeee... Alysss może juz czas ,żebys coś zrobiła ... – zaczął niepewnym głosem Percy ,kiedy dziewczyna krzyknęła :

- Reduccio ! – i pomnik rozsypał się w proch

- Zeus nas zabije ... – wyszeptał Jaosn,patrząc na szątki pieknego niegdyś posągu

- To wszystko jej wina ! – krzyknęła Drew wskazując na Alyss palcem ,a parę obozowiczów kiwnęło zgodnie głowami

- Nieprawda ! – krzyknęły jednocześnie Piperi Annabeth

- Czyżby ? A kto wytrzelił mnie w powietrze ? Kto rzuca tym patykiem iskry i snopy światła ? – spytała przemądrzałym tonem Drew , a duża liczba obozowiczów kiwnęła znów głowami

- To był przypadek ! – krzyknęła Alyss ,ale ludzie zaczęli obrzucać ją oblegami

- A poza tym należało Ci się ,Drew – powiedział Percy ,podchodząc do Alyss

- A za co mi się niby należało ? – spytała znów prowokacyjnym tonem Drew

- Drew Tanaka , natychmiast idź do domku – rozkazała Piper , bez śladu współczucia

- Ale , ale .... to nie fair ! – krzyknęła dziewczyna i tupnęła nogą

Piper z pewnością miała rzucić oblegę na dziewczynę ,kiedy Alyss połozyła jej rekę na ramieniu :

- Załatwię to – powiedziała i podeszła do szczątków pomnika, a wszyscy obozowicze odsunęli się przed nia

- Reparo – szepnęła ,po czym kawałki posągu zaczęły łaczyć się w przedziwny sposób w całość . Po chwili oczom wszystkich zebranych ukazał się stary , pomnikowy Zeus ,który wyglądał na nienaruszonego .

- Ale czad ! – krzyknęły Alice i Sally , bliźniaczki od Hecate

- Pokaż nam jak do się robi ! – poprosiły ,ale przerwał im Pan D., podchodząc do Alyss .

- Młoda damo , to ,że Chejron uważa Cię za ostatni cud świata, to nie znaczy ,że ja też będę Cię tak traktować . Idź i wyczyść stajnie pegazów ! – powiedział Pan D . głosem nieznoszącym przeciwu

- Jasne – mruknęła

- A i oddaj różdżkę – powiedział wyciągając rękę

- Panie D. Ta różdżka jakby to powiedzieć .... – zaczęła Alyss ,ale przerwał jej Chejron

- Panie D. Ta różdżka działa jak miecz Percego . Wróci  do jej ręki za dwie minuty od zabrania . Poza tym nie radziłbym zabierać ,bo to strasznie kapryśna różdżka. – powiedział ze śmiechem

- Och ,dajcie mi wieczny spokój ! – odrzekł Pan D. I ruszył w kierunku Wielkiego Domu

Wszyscy zaczęli się powoli rozchodzić . Niektórzy przechodząc koło Alyss rzucali na nią oblegami . Dziewczyna nie wytrzymała i pobiegła  w kierunku stajni .

- Hej – powiedziała głaszcząc pewnego pegaza imieniem Guido

- Hej młoda nie jest tak źle –Alyss usłyszała głos konia w swojej głowie

- To ty uwiesz mowić ? – spytała głaszcząc konia po chrapach

- No pewnie !- zarżał pegaz , machając kasztanowymi skrzydłami ,uderzając Alyss

- Ej ! – powiedziała ,przytulając się do Guido

- Nie martw się . – powiedział pegaz ,trącając delikatnie dziewczynę pyskiem

- Chcialabym polatac na tobie – westchnęła

- Powiedz jedno słowo ,a będę do twoich usług . – zarżał Guido ,klękając przed Alyss

- Dziekuje – powiedziała przytulając się do pegaza

Alyss wzięła szybko do pracy i po półgodzinie stajnie były czyste , a pegazy rżały zadowolone . Dziewczyna zmęczona oparła się o ścianę i nawet nie zwróciła uwagi ,kiedy zasnęła .

Percy

Percy nie miał pojęcia ,co się działo z jego młodsza siostrą . Próbował wypytać Annabeth,ale dziewczyna usilnie odmawiała .

- Percy ,posłuchaj – powiedziała kiedy chłopak dziesiąty raz spytał ją o to samo – Alyss jest bezpieczna i nic jej nie grozi . Kiedy przyjdzie odpowiedni czas, na pewno Ci powie . – powiedziala probując rozweselić chłopaka

- No dobrze – westchnął zrezygnowany , po czym przytulił Annabeth

- Boje się – wyszpetał ,a Annabeth odparła :

- Ja też . – i stali tak chwilę w ciszy .

Po chwili Percy nachylił się i pocałował Annabeth .

- O bogowie , Annabeth jak ja cię kocham – wyszeptał patrząc w te szare oczy ,ktore kochał najmocniej na świecie

- Glonomóżdżek – powiedziała tylko Annabeth ,gładząc chłopaka po policzku

- Mądralińska- odpowiedział Percy , jakby to była ich modlitwa

I tak znaleźli ich Piper i Jaosn .

- Echmm... tak .... – zaczął Jason ,przeczesując dłoni włosy i patrząc na zarumienionych przyjaciół

- To my moze pójdziemy ... – zaczęła Piper

- Nie,nie ,chodźcie – Anabeth zaprosiła ich ruchem ręki ,a oni podeszli niepewnie

- O co chodzi ? – spytał Percy zaciekawiony

- Chejron kazał się przygotowywać do wyjazdu . Jutro z rana Argus zawiezie nas na Manhattan ,a z tamtąd musimy poradzić sami . – powiedział Jason

- Jak to sami ?!- zdziwiła się Annabeth – Taka duża grupa herosów przyciagnie uwagę wiekszości potworów .

- No technicznie rzecz biorąc tak , ale Pan D. nie chciał o tym słyszeć. Uważa ,że wysyłanie ponad 30 pegazów ,byłoby bardziej ryzykowne . – odparła Piper wzruszając ramionami

- W takim razie trzeba się zbierać – powiedział Percy i pocałował Annabeth w policzek ,po czym pobiegł w kierunku domku Posejdona

Percy spakował się szybko ,po czym położył się na łóżku i natychmiast zasnął . Śniły mu się jednak bardzo dziwne rzeczy . Jakiś chłopak z blizną w kształcie błyskawicy latał na miotle i szukał wzrokiem złotej kuleczki,która śmigała po wielkim stadionie . Potem zobaczył starego mężczyznę , z srebrno-szarymi włosami i dluga brodą, z dziwnym ptakiem ,który mruczał do siebie :

- Alyss,Alyss ,gdzie do licha jesteś ? –albo – Harry potrzebuje mnie,mnie... – i takie różne inne nie zrozumiałe dla niego zdania

W końcu nastapiło najgorsze. Percy zobaczył siebie,ale w kałuzy krwi , umierającego . A przy nim nie było nikogo .

Percy obudził się zlany potem . Popatrzył przez okno . Słońce zaczęło wschodzić . Chłopak cicho ubierał się i wyszedł przed domek,kiedy sobie przypomniał . Alyss ! Odwrócił się ,żeby sprawdzić czy siostra nadal śpi . Ale Alyss nie była w domku .

 

Percy biegł szybko do stajni,gdzie był jego przyjaciel,pegaz imieniem Mroczny . Ktos musiał ja porwać ! , pomyslał ,wbiegając do bydunku . A tam zobaczyl najdziwniejszą scenę ,jakiej się nie spodziewał . W kącie stajni leżał kasztanowy pegaz Guido ,a obok niego jego stary kumpel, Mroczny . Oba pegazy zarżały cicho na przywitanie .

- Siemka szefie – Percy usłyszal w głowie głos Mrocznego

- Obudzisz ją ! – zawołał w głowie Percego Guido

- Kogo obudzi ? – spytał chłopak ,a pegazy rozsunęły skrzydła

A na tam na kępie siana , leżała jego młodsza siostra ,Alyss ,zwinęła w klębek . Cicho mamrotała przez sen , a Guido przyjaźnie tracał ją nosem .

- Spoko luzik,szefie,nic jej się z nami stało – powiedział Mroczny

- Dzięki – powiedział Percy i podszedl do dziewczyny

- Hej , Alyss... – zaczął po cichu ,ale dziewczyna w jednej chwili wyciągnęła różdżkę i powiedziała zaspana :

- Ascendio .

I Percy wyleciał w powietrze i uderzył w stos siana . Wszystkie pegazy zarżały radośnie .

- Szefie piękny lot ! – zarżał Mroczny

- Och ,zamknij się – powiedział obolały Percy wstając

I jakby tego było mało , do stajni weszla Annabeth . Jak zwykle była juz gotowa do drogi . Spojrzała na swojego chłopaka ,całego od stóp do głowy uwalonego w sianie i źdźbłach trawy .

- Percy nie czas na zabawy – powiedziała tonem,jak do dwuletniego dziecka

- Ale Annabeth ... to nie ja ! – zawołał Percy ,a Ananbeth pokręciła głową z politowaniem

- Dlatego potrzebujesz mnie ,Glonomóżdżku . – i podeszła do chłopaka

- Ej szefie ,nawet nie wpadłem na ten pomysł . Co ty myślisz na to ,żebym Ciebie nazywał Glonomóżdżkiem ? – zarżał jeszcze radośniej Mroczny

- Jasne,nazywaj mnie jak chcesz – mruknął Percy

- Co proszę ? – spytała rozeźlona Annabeth ,patrząc stalowo-szarymi oczami na Percego

- Och... Annabeth to nie do ciebie ... – zaczął Percy ,a pegazy zaczęły radośnie rżeć

- Glonomóżdżku , jesteś niemożliwy ! – powiedziała zrezygnowana Annabeth

- Ale słowo,że to nie było skierowane do ciebie. – powiedział Percy ,probując przytulić Annabeth ,jednak ta mu się wyrywała

- Oj , Glonomóżdżku coś kiepsko Ci idzie ! Annabeth jest tu szefem ! – zarżał Mroczny , pokładając się ( o ile pegazy mogą ) ze śmiechu

- Zamknij się – wymamrotał Percy

- Jeśli chcesz oczywiście będę cicho ! – krzyknęła Annabeth odpychając od siebie Percego

- Mądralińska to nie tak ! To Mroczny ciągle do mnie gada ! – krzyknął Percy ,łapiąc dziewczynę za rekę

- Ona cię zabije ! Ona Cię zabije ! – zarżały radosnie wszystkie pegazy

- Miałbyś trochę wstydu ,Glonmóżdżku . Oskarżasz biednego Mrocznego . – Ananbeth podeszła do Mrocznego,który udawał niewiniatko i radośnie tracał łbem dziewczynę

- To on ,nie ja ! – zawołał zrozpaczony Percy

- No już dobrze,wierze Ci . – powiedziała Ananbeth ,podchodząc do Percego

- Tylko zastanawiam sie ,czemu do licha leżałeś w stogu siana ? – spytała ze śmiechem strzepując z włosów chłopaka źdźbeł siana

- To moja wina – powiedziała Alyss ,stojąc oparta o Guido

- O Alyss ,nareszcie się obudziłaś ! – Percy nie mógł zakryć ironii

- Tak drogi braciskzu . I sorry za tamto .Poprostu bałam się ,że ktoś chce mnie zaatakować . – odparła Alyss

- Chodźcie- powiedziała Annabeth,trzymając za rękę naburszonego Percego – zaraz jedziemy . I wszyscy ruszyli do domku Posejdona,po rzeczy Alyss .
UDOSTĘPNIJ TEN POST

3 komentarze :

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.