wtorek, 24 marca 2015

Po tak długiej przerwie nareszcie znalazłam chwilę na wstawienie kojenego rozdziału . Od razu dziękuję wszystkim ,którzy czytają to I mam nadzieję ,że zaczną komentować ,ponieważ strasznie ochodzi mnie opinia ! xD Btw , być może wkrótce pojawi się na blog zapowiedź , pewen historii ,niestety już nie związanej z Percym czy Harrym . :c Ale na razie wróćmy do wydarzeń na Long Island ....



Rozdział IV

Percy

Percy rozejrzał się po twarzach swoich sprzymierzeńców . Wytłumaczył im szybko plan , ostrzegając przed strzałami dzieci Apolla i różnymi innymi niebezpieczeństwami ze strony wrogów. Drużyna rozbiegła się . Na polanie został tylko Percy , Nico , Jason i Alyss. Dziewczyna z podejrzanym uśmiechem podrzucała srebny łańcuszkiem,który co raz z kolejnym rzutem zmieniał kolor na złoty,aż w końcu rozbłysnął złotym światłem . Wszyscy zasłonili odruchowo oczy .

- Co to jest ?!- krzyknął zdziwiony Jason,patrząc jak Alyss spokojnie próbuje rozplątać łańcuszek .

- Nasza tajna broń – powiedziała spokojnie,a chłopcy wtrzeszczyli na nią oczy.

- Co ?!- spytał niezbyt mądrze Percy .

- Patrzycie – powiedziala Alyss ,zakładając łańcuszke na szyję .

Przez chwilę nic się nie działo i Jason,Percy i Nico patrzyli na Alyss jak na wariatkę . Jednak chwilę potem poczuła znajome łaskotanie na plecach i ... już .

- Co do ... ? – zaczął Nico .

- Jesteś niewidzialna ! – wrzasnął Percy .

- I o to chodziło – odrzekła Alyss.

- Idziemy – zakomenderowała .  

I ruszyli w kierunku czerwonej flagi .

Nico i Jason cichaczem skradali się ku fladze . Mieli kamuflujące zbroje od synów Hefajstosa,więc zlewali się z otoczeniem . Alyss miała cichą nadzieję,że nie dotrą do flagi,bowiem wtedy nadejdzie czas na plan B .

Percy spokojnie szedł do Annabeth ,która równie spokojnie stała i opierała się na drzewiec flagi .

- Hej,Mądralińska- powiedział Percy

- Wiedziałeś ,że ja tu będę ,prawda ? – odparła  Annabeth

- No pewnie ! Wiem też ,że posłałaś dzieci Apolla i Afrodyty nad rzekę aby wymęczyły dzieci Hefajstosa ,co nie ? – powiedział zadowolony

- Nie,to nie prawda – powiedziała zmienionym głosem Annabeth

Nagle usłyszeli głuchy brzdęk. Zza krzaków wypadło ciało zemdlałego chłopaka z drużyny czerwonej. Za chwilę z drzewa spadła kolejna nieprzytomna osoba.

- Percy do jasnej anielki, czy zamierzasz ukatrupić połowę Obozu ? – powiedziała zdenerwowana Annabeth ,widząc jak kolejny jej sprzymierzeniec leży bez życia na trawie u jej stóp

- Nie – odparł łobuziersko Percy i skierował Orkan na Annabeth

- Chcesz walczyć, więc walczmy – warknęła dziewczyna i zaczęli się bić .

Percy czuł się jak za dawnych lat , kiedy mieli po 12 lat i próbowali się nawzajem pozabijać . Cięli ,pchali i naskakiwali  na siebie. Nagle poczuł ,że Annabeth patrzy na niego jakby miała zamiar go ukatrupić . Zobaczył,że przez czysty przypadek ,  gdy ktoś zakradł się do niego z tyłu, rąbnął go łokciem w nos.

- Sorry ! – krzyknął  ,  broniąc się przed wściekłymi atakami  Annabeth

- Annabeth , wiesz co ? – powiedział , nie przerywając walki

- Przypomina mi się ,  jak byliśmy młodsi i próbowaliśmy się pozabijać nawzajem ! – powiedział ze śmiechem

- Ach, tak , Glonomóżdżku , aż tak pragniesz śmierci z mojej ręki ?! – zadrwiła Annabeth

Nagle dziewczyna wytrąciła Percemu miecz z ręki, który przeleciał parę metrów od niego .

- Ej ! – krzyknął niezadowolony

Annabeth podstawiła swój sztylet pod jego gardło .

- Ostatnie słowa, hmm ?

- Jesteś śliczna,kiedy się złościsz – powiedział uśmiechnięty Percy i pocałował ją

- A ty jesteś okropny ! Całujesz mnie,chociaż wiesz,że mam ochotę Cię ukatrupić ! – krzyknęła Annabeth , ale bez złości

- Wiem dlatego tym bardziej Cię .... – przerwał Percemu okrzyk zwycięstwa

Clarisse (jego dawna nieprzyjaciółka) i jej dwóch braci trzymało za ręce Jasona i Nico . Oboje wyglądali na lekko zmęczonych ,ale zadowolonych.

- Mam więźniów  , ptaszyny ! – wrzasnęła Clarisse rozpromeniona

- I co Percy twoj plan nie zadziałał – powiedziała zadowolona Annabeth

- To nie był mój plan – odparł Percy i uśmiechnął się , widząc zdziwienie na twarzy dziewczyny

- Jak to ... ? – spytała, kiedy zobaczyła jak czerwona flaga samoczynnie przemieszcza się z kierunku Percego

- Co się dzieje ? – spytali wszyscy przeciwnicy Percego,  będący na tej polanie

- A to taki mały chwyt wojenny – zaśmiał się Percy

- Nazywamy go Alyss

I wszyscy zobaczyli , jak nagle flaga przestaje sie poruszać i obok niej materlizuje się Alyss.

- Jak ... ? – zaczęła Annabeth, ale znów przerwał jej Chejron , który nadbiegł z resztą uczestników zabawy .

Alyss

- Drużyna niebieska wygrywa ! – krzyknął Chejron

I nagle Alyss poczuła , jak zmienia się . Tylko nie to,  zdążyła pomyśleć , kiedy poczułą jak rozpościera skrzydła i zaczyna latać .

- Nareszcie – wyszeptał Chejron , patrząc na Alyss

- Chejronie ,co się dzieje ? – spytała zdziwiona Annabeth , stojąca kolo Piper

- Nareszcie – powtarzał Chejron , patrząc jak Alyss jako wielka sowa puchówka zatacza kręgi nad Obozem

Kiedy Alyss wreszcie wylądowała poczuła ,że wszyscy wpartują się w nią . Strzepnęła lekko pióra sowy z ramion .

- A więc ... – zaczęła ,ale przerwał jej Chejron

- Witaj córo najpotężniejszych , witaj pogromczynio Natury , Pani Świata , władczynio nasza, córo Rzymu , wybawczyni Duszy i Księżno Wszechświata . Witaj Alyss , wita Cię lud twój i uniżony sługa .

Wszyscy popatrzyli na Chejrona ,jakby oszalał .Oprócz Ananbeth .

- To ona – wyjąkała patrząc ze strachem na Alyss

- To ona Chejronie – powtórzyła znów ale pewniejszym głosem ,patrząc na Chejrona

- Tak Annabeth – odparł Chejron kłaniając się Alyss

- Ona zjednoczy rozdzielone – powtórzył centaur

Oboje Annabeth i Chejron wymienili ukradkowe spojrzenia . Mieli znów zacząć mówić ,kiedy przerwał im Percy wskazując na coś nad głową Alyss.

- Uznana – powiedział słabo

Alyss nie wiedziała ,co w tym złego dopóki nie zobaczyła .... trójzębu Posejdona nad swoją głową .

- Ach , córka Posejdona  , ta na którą czekaliśmy – powiedział uśmiechnięty Chejron

Wszyscy pokłonii się Alyss ,patrząc na nią ze strachem .

- Czemu klękacie przede mną ? – spytałą się zdziowiona

- Jesteś dzieckiem Wielkiej Trójki . Jesteś potężniejsza od większości z nas. – powiedziała,  wstając Piper

- Ale ja nie chcę być potężna ! – krzyknęła Alyss ,nie zwracając uwagi ,że mowi jak rozkapryszone dziecko.

Wszyscy popatrzyli po sobie. Sadzili,że dziewczyna będzie wyższać się czy coś czy może zmieni się nagle boginię ,ale nic takiego się nie stało . Alyss stała skamieniała i patrzyła jak wszyscy powoli odchodzą do swoich domów,szeptając o niej. Zmęczona przesiadła na pniu drzewa.  Nie chciała już tu zostać . Nie,nie można tu zostać pomyślała sobie . Miała zamiar znów zmienić się w ptaka ,ale poczuła ,że taka przemiana mogąłby kosztować ją za duzo,więc powlokła się w kierunku swojego starego domku .
UDOSTĘPNIJ TEN POST

3 komentarze :

  1. Hej . No więc tak na początku chciałam ci napisać ,że dziękuje za zostawienie linka do tego bloga na moim jest cudowny .
    Rozdział nie muszę pisać .
    Czekam na nn^^
    Mam nadzieję ,że się szybko ukaże .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O , bogowie dziękuję ! *u* You made my day ! <3 Postaram się jak najszybciej wstawić . A twój blog cudowny ! *-*

      Usuń
  2. O. BOGOWIE. OLIMPU. CO SIĘ. JASNA. CHOLERA. DZIEJE. Lecę czytać dalej!!!!!
    Luna:D

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.