Rozdział I albo jak ktoś chce Prolog
Percy ze
znużeniem wpatrywał się w okno. Chejron, jego były nauczyciel, a teraz dyrektor
Obozu Herosów, wysłał go do pewnego liceum wraz z dwojgiem przyjaciół.
Podobno Grover - satyr, odnalazł nowego herosa. Była historia. Percy rozejrzał się po Sali i kątem oka zauważył, jak
parę dziewczyn przygląda mu się zainteresowaniem. On jednak szukał wzrokiem
kogoś innego. Kiedy miał obrócić glowę do tyłu, z zamyślenia wyrwał go głos nauczyciela historii, pana Gerarda. Percy
nawet lubił ten przedmiot, ale kiedy go uczył wspomniany wcześniej centaur,
Chejron albo jego cudowna dziewczyna, Annabeth.
- Panie
Jackson ,czy mógłyby pan opowiedzieć klasie jak skończyła się historia Tezeusza
? – zapytał nauczyciel z zadowoloną miną, widząc, iż uczeń nie uważał .
Klasa
zaśmiała się, myśląc o karze, jaką nauczyciel wymyślił dla ucznia. Jednak Percy
uśmiechnął się i roześmiał się tak szczerze i naturalnie, że niektórzy
pomyśleli, że chłopak oszalał.
- Panie
Johnson ? – spytał pan Gerard poprawiając okulary i marszcząc brwi.
Coś, co dla innych
wydawać by się moglo naturalne (nauczyciel często mylił imiona i nazwiska), ale chłopak okazało się okropnie śmieszne. Uczniowie patrzyli ze zdziwieniem
jak chłopak zanosi się od śmiechu.
- Jaa..
przepraszam, ale ... – zachichotał Percy. - Przypomina
mi pan pewną osobę ... – Znów zaczął się śmiać
- Percy ,
proszę przestań – z tyłu klasy podniesi się dwaj chłopcy. Jeden wysoki, blondyn
, idealnie przystrzyżone włosy i niebieskie oczy. Drugi był zupełnym
przeciwieństwem pierwszego. Niski , ciemne ,dlugie wlosy opadaly mu na twarz.
Wyglądali jak dzień i noc.
- Percy Ci
biedni ludzie,myślą,że oszalałeś – powiedział ze spokojem wysoki chlopak
- Ale czy to
nie prawda,że przypomina Dio... znaczy Pana D. ? – powiedział Percy wpartując
się z uśmiechem w przyjaciół
- Zachowuje
się jak małe dziecko – pokręcił głową niższy chłopak patrząc z politowaniem na
Percego
- W takim
razie panie Jackson, znany jest panu mit o Tezeuszu i Ariadnie ? – zapytał
nauczyciel groźnie marszcząc brwi
- Aż zanadto
. – mruknęli wszyscy trzej chłopcy , patrząc na siebie i uśmiechając sie ponuro
- A więc ?
Percy
opowiada bardzo dokładnie ,ze wszystkimi szczegółami historię młodzieńca z Aten
. W miarę im dalej brnie opowieści ,wszyscy patrza ze zdumieniem ,nawet pan
Gerard. Oprócz dwóch osób .
- Jackson ,
słuchałeś raz wykładu Annabeth ? – powiedział blondyn z dziwnym uśmiechem na
ustach .
- Jasonie ,
ile razy Ci miałem tłumaczyć,że ja tak naprawdę.... –chciał coś powiedzieć
Percy,ale w porę się postrzymał.
Zadzwonił
dzwonek. Wszyscy wybiegli z klasy oprócz trzech chłopców. Wszyscy trzej tęsknie
spoglądali przez okno.
-Muszę
porozmawiać z Annabeth. – powiedział Percy z uśmiechając się
- Odwiedziłbym
Reynę – powiedział blondyn , nagle odwracając wzrok
Percy chciał
powiedzieć kąśliwą uwagę ,ale nie zdążył. Na dziedzińcu szkolnym powstało
zbiegowisko. I Percy przeczuwał dlaczego.
- Szybko ! – wrzasnął i wszyscy trzceh wskoczyli przez okno ,
które było na piętrze.
Ludzie
rozstępowali się przed nimi ,kiedy biegli do miejsca zdarzenia. Zobaczyli
okropnego trzygłowego smoka ,który zionął ogniem w niską szatynkę ,która ciskała w niego , niewiadomo
skąd wziętym , oszczepem . Percy wyjął z kieszeni długopis,który momentalnie
przemienił się jego miecz, Orkan. Jason (blondyn) podrzucił monetę ,która także
zmieniła się w długi, połyskujący złotem miecz. Najniższy z chłopców ,
wciagnął długi miecz ze stygijskiego
żelaza .
- Jason ,
Nico próbujcie odwrócić jego uwagę ,kiedy ja odciagnę dziewczynę i wezwę
posiłki – postanowił Percy ,a chłopcy kiwnęli głowami
Jason i Nico
natarli . Wyższy chłopak wezwał ducha wiatru ,ventusa, na którym wleciał na
kark potwora. Nico zaś kuł potwora
mieczem i uciekał w ostatniej chwili ,kiedy potwór odwracał głowę ,aby zionąć w
niego ogniem. Percy złapał dziewczynę za ramię . Było wygięte pod dziwnym kątem
i ciekła z niego krew. Percy zaklął pod nosem .
- A więc to
prawda ? – powiedziała słabym głosem dziewczyna .
- To prawda
,że one istnieją ? – wskazał głową na potwora
-
Tak,tak i są nawet o wiele gorsze,ale
narazie to nie nasz najwiekszy problem ! – wrzasnął Percy ,kiedy koło nich
przeleciał słup ognia
- Przydał by
się Leo – pomyślał na głos Pecy
- Kto to Leo
? – zapytała zaciekawiona dizewczyna
Lecz nie
uzyskała odpowiedzi ,gdyż Percy położył ją
w bezpiecznym miejscu i pobiegl pomóc przyjaciołom. Parę chwil później,
potwór był pokonany. Chłopcy z trudem opadli na trawę koło dziewczyny .
Ramienia Nico sączyła się lekka strużka krwi . Oboje,Pecy i Jason mieli obdarte
ubrania ,ale wyglądali na zadowolonych.
- Uwielbiam
szał bitewmy . – powiedział Jason
- Hmmm ...
nie chciałabym być niemiłą ,ale może zszyjecie mi rękę i wytłumaczycie wszystko
? – powiedziała lekko napastliwym tonem dziewczyna,kiedy uciekł z niej strach i
przerażenie.
-
Racja,wybacz. – strapił się Percy ,przeczesując włosy i patrząc na dziewczynę .
Była parę
lat od niego młodsza,wyglądała na jakieś 13,14 lat . Nie miał pojęcia co robiła
na terenie liceum ,ale wiedział ,że jest wyjątkowa. Jej bystre zielone oczy
patrzyły na niegoz pewną rezerwą ,ale też zaufaniem i ciepłem . Miała dość
dlugie proste, kasztanowe włosy .
- Jak masz
na imię ? – spytał się z zaciekawieniem Nico .
- Alyss. –
powiedziała dziewczyna patrząc po ich twarzach .
- A więc
Alyss , może po lekcjach wytłumaczymy o co w tym wszystkim chodzi ? –
zaproponował z uśmiechem Jason,jednakże dziewczyna spojrzała na niego z
wyrzutem i niepewnościa ( ahhahah ,pedofil ! xD )
- Jak narazie
potrzebne nam jest lekarstwo - powiedział ze zmartwioną miną Percy.
- Ależ
proszę. – usłyszeli głos za nimi
Był to młody
satyr imieniem Grover , stary przyjaciel Percego. Dzisiaj miał na sobie
czapeczkę ,która zakrywała mu rogi i długie dżinsy ,które zakrywały jego
włochate nogi i zadek .
- Grover !-
zawołał Percy z uśmiechem
- Tak ,tak
to ja. – powiedział satyr z uśmiechem i usiadł kogo Alyss. Po czym wziął ją za
rękę i szybko nastawił dziewczynie w prawidłową stronę. Potem posmarował jej
ranę pewną maścia i dał dziewczynie swiezo upieczone ciasteczka.
- Groverze ,
czy to na pewno bezpieczne... ? – zaczął Jason ,ale na jego oczach wszystkie
rany i siniaki zaczęły znikać ,a twarz dziewczyny zaczęła nabierać kolorów .
- Jaak ... ? – zaczęła Alyss,ale zadzwonił dzwonek na
lekcję i chłopcy pobiegli na lekcję ,a
satyr niespiesznie oddalił się w stronę Central Parku. Alyss wstała i z nowo
energia ruszyła w kierunku szkolnego budynku.
Była 14:30 .
Percy ,Jason i Nico w końcu skończyli lekcje . Musieli poczekać na Alyss ,
która zniknęła im z oczu w tłumie .
Grupka dziewcząt leniwie chodziła wokół
miejsca ,gdzie siedzieli chłopcy ,trajkocząc nieustanie i posyłając im
dziwne uśmiechy i całuski .
Percy
potrząsnął głową z obrzydzeniem. – Nawet dzieci Afrodyty się tak nie zachowują
....
- Ej !
usłyszeni za sobą wyraźnie wzburzony głos.
- Boże co
dziwadla ! – zawołała jedna z panienek ,które machały do Percego
Jednakże ,
dwie postacie nie zwróciły uwagi . Jedna z nich ,z roziskrzonym wzrokiem
podbiegła do Jasona i zarzuciła mu ręce na szyję. On nachylił sie lekko i
pocałował dziewczynę w usta.
- Jason ! –
wykrzyknęła uradowana dziewczyna machając swoimi ciemno – brązowymi włosami ,z
których wypadały powtykane orlie pióra.
- Pipes
,miło Cię widzieć. – powiedział chlopak ze śmiechem
- Percy –
powiedziała druga osoba z śmiechem
Była to
Rachel , przyjaciółka Percego . Podbiegła do chłopaka i mocno go przytuliła .
- Martwiłam
się o Ciebie . – powiedziała
- A ja
martwiłem sie o Ciebie ! Tak długo nie dawałaś znaku ,że żyjesz ! – krzyknął
chłopak
- Tak wiem –
powiedziala Rachel uśmiechając się chytrze
- O co
choooodzi .... ? – zdążył powiedzieć Percy ,kiedy poczuł zimne ostrze czyjegoś
sztyletu.
- Percy czy zechcesz mi wyjaśnić co się dzieje
? – powiedział lodowaty głos
Jednak zanim
postać zdążyła zrobić ruch, Percy przekręcił ją i pochylił się . To była ....
Annabeth !
- Annabeth
... – powiedział i pocałował ją ,a
dziewczyna słonęła rumieńcem,ale odwzajemniła pocałunek.
-
Glonomóżdżek – powiedziała na wydechu ,patrząc na chłopaka
- Tęsknilem
– szepnął i przytulił do siebie dziewczynę
Oboje stali
tak przez chwilę nie mogąc nacieszyć się soba . Percy bojąc się reakcji matki
Annabeth,Ateny ,nie przeszkadzał dziewczynie się uczyć ,gdyz starała się o
najwyzsze noty . Kiedy wreszczie odsunęli się od siebie, Percy zobaczył w
kącikach oczy dziewczyny łzy,ktore szybko wytarł , wywołując u niej śmiech.
- Dobra
,zakochana para zapomnieliście o czymś – powiedział ze śmiechem Jason
- Jakże ja
mogłabym o czymś zapomnieć ,Grace ? – fuknęła na niego Annabeth
- Do jasnej
świętej Hery ! – krzyknął Percy patrząc
na drugi koniec ulicy
- Percy ? –
spytała Annabeth z niepokojem ,kiedy jej chłopak patrzył z coraz większą paniką
na coś.
- Alyss nam zwiała . – poinformował
pogodnie Nico ,wychodząc zza
drzewa,gdzie przed chwilą wszyscy siedzieli.
- Wiem ,
Trupi Chłopcu. – powiedział zmeczony Percy
- Kto to
Alyss ? – spytały chórem Piper i Annabeth
- Młoda
heroska,którą dzisiaj uratowaliśmy – tłumaczył Jason kiedy biegli za dziewczyną
Nagle
niespodziewanie zza rogu ,wpadła na Percego ... Alyss !
- Alyss !
Czyś ty oszalała ?! – krzyknął Percy ,łapiąc dziewczynę za zdrowe ramię
- Zostawcie
mnie ! – krzyknęła Alyss ,próbując sie wyrwać Percemu
Wtedy
podeszła bliżej Piper i uklękła blisko Alyss.
- Alyss
posłuchaj.. – zaczęła mowić czarmową
- Nic Ci sie
nie stanie, nikt nie zrobi Ci krzywdy ,a teraz pojdziesz z nami do pewnego
miejsca i wszystko Ci wyjaśnimy . Zgoda ? – powiedziała patrząc spokojnie na
dziewczynę
- Skoro
muszę – powiedziała Alyss znużona ,lecz przestała się wyrywać .
Cała siódemka
wsiadła na statek ,ktory miał podpłynąć na Long Island , gdzie znajduje się
Obóz Herosów. Jason i Piper cicho
rozmawiali . Rachel siedziała w kącie, rysując coś . Nico przechadzał się po
rufie,denerwując tym kapitana statku . Percy i Annabeth usiedli koło Alyss
,która trzymała coś w ręce,ale widząc ich szybko to schowała .
- Hej –
powiedziała Annabeth patrząc na młodszą dziewczynę
- Słyszałam
,że sama na poczatku walczyłaś z dragiem *? – starala się nawiązać rozmowę
- Tak –
odparła beznamiętnie Alyss
- Ale to
Percy i tamci dwaj go zabili – odparłą po pewnej chwili ,wpatrując się w taflę
wody
- Hej ,nie martw się – powiedział Percy widząc smutną minę
Alyss. Czuł ,ze w jakiś sposób jest za nią odpowiedzialny. Przysunął się bliżej
i objął po bratersku dziewczynę . Annabeth zmęczona oparła się o ramię chłopaka
i tak siedząc w ciszy dopłynęli do Obozu.
Ps. Wiele rzeczy jest tutaj bezsensu ,jak się potem okaże ,ale cóż każde początki są trudne mówią . xD
Pss. OBIECUJĘ KOLEJNY BĘDZIE LEPSZY ! ;-;
Hmm, hmm, hmmm :3 dobra robota Gabu, wciagnelas mnie, chociaz nie czytalam ksiazki <3 wiesz, musisz popracowac troche nad stylem, ale wlasciwie to nie mi oceniac xD jak dla mnie super, jesli doszlifujesz szczegoly, to mozesz leciec do wydawcy :3
OdpowiedzUsuń~ Zawsze pomocna Indie
Danke ! ^-^ Czuję się zaszczycona ! Obiecuję ,że się poprawię ! ;-;
Usuń~ Gabu
Bardzo fajne :) widzę kilka niescisłości,ale nie robią mi większego problemu. Może wszystko dzieje się troszeczkę za szybko, ale w końcu to są herosi ;)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie ,mam nadzieję ,że dotrwasz do końca . :')
UsuńNie ma za co :D
UsuńCiekawe… Jak ty to wykminiłaś, nie mam czerwonego pojęcia, ale może to dlatego że mój umysł nie rozwinął się jeszcze do tego stopnia… Dobra, dość już komentowania, lecę czytać drugi rozdział!
OdpowiedzUsuńLuna :D