sobota, 25 kwietnia 2015









 
Heloł , heloł  ! Ostatnio niestety nie ma za wiele czasu na poprawianie tesktu , więc mogą zdarzyć błędy , które są niezamierzone , bo przecież człowiek nie ma maszyna , błedy robi . :)  Ogólnie , strasznie mało z was , czytających komentuje to ,  więc nie wiem , co o tym myśleć .:c Narazie mam mieszane uczucia do tego bloga . Może brak tym czasowej weny . Może nowe historie , które piszę na tego bloga : http://esperanza-umiera-ostatnia.blogspot.com/  A może to nowe pomysły , które rodzą się w mojej głowie . Może wyrosłam z tego bloga ? Sama nie wiem . Mam prośbę , aby każdy to czytał , skomentował I dał mi radę , czy kontynuować wstawianie kolejnych rozdziałów czy zawiesić . Dziękuję I dedykuję ten rozdział znów mojej cudownej Sapphire eyes , która jest świetną pisarką I życzę jej sukcesów w tej dziedzinie . Buziaki , bliźniaczko ! :*
 
 
Rozdział VI

Percy

Percy czuł się zagubiony . Jeszcze wczoraj nie wiedział ,że ma siostrę,a teraz... jego mała siostryczka mówi jak nawiedziona albo co gorsza jak bogini ! Chłopak popatrzył jak głowa Alyss opada mu na kolana i dziewczyna zapada w głeboki sen . Percy nie wiedział , o co chodzi , w tych wszystkich tajemnicach ,ale wiedział ,że Alyss potrzebuje odpoczynku . Wziął ją na ręce i podniósł w kierunku domku Posejdona . Za nim ruszyli Jason,Piper, Annabeth i Nico . Kiedy dotarli na miejsce ,połozył siostrę na łóżku ,a sam przysiadł na drugim ,aby pilnować jej . Jason,Piper i Nico wślizgnęli się cicho i ustali niepewnie  na progu . Annabeth podeszła zaś i usiadła koło niego .

- Hej,spokojnie,ona tylko śpi – powiedziała cichym głosem

- Wiem,ale ... – zaczął Percy ,a Ananbeth mu przerwała :

- Nie pomozesz jej jak będziesz tu siedział i się zastanawiał o co chodzi – powiedziała przytulając się do niego

- Mądralińska ,ty wiesz,o co w tym wszystkim chodzi ,prawda ?- spytał z nadzieję Percy patrząc na dziewczynę

- Tak,w każdym razie przypuszczam ,ale ... nie mogę Ci na razie powiedzieć . To może jej zaszkodzić – powiedziała cicho patrząc chłopakowi w oczy

Percy zrozumiał,że sytuacja jest poważna ,skoro Annabeth ,najbliższa mu osoba na świecie,nie chce się z nim tym podzielić . Objął więc dziewczynę i siedzieli przez chwilę w ciszy . Lecz Annabeth spokojnie się od niego odsunęła :

- Percy , załatwisz dla mnie pewną sprawę na mieście ? – poprosiła go i wytłumaczyła mu ,iż wyniki testów są wywieszone w szkole

- Jasne – powiedział  spokojnie Percy i nachylił się i pocalował ją

- Jason idź z Percym – zaproponowała Piper ,a blondyn spojrzał na nią zdziwiony ,ale zgodził się i po  chwili oboje wyszli z domku .

Annabeth

Annabeth była szczęśliwa,że Glonomóżdżek tak szybko zrozumiał ,jak ważne jest ,żeby nic nie wiedział . Bez szemrania zgodził się aby sprawdzić wyniki testów. Ananbeth w każdej chwili mogła sprawdzić je na Internecie,ale chciała dać jakieś zajęcia Percemu ,aby nie zamartwiał się zbytnio i zapomniał na chwilę o chorej siostrze. Była też wdzięczna Piper ,że domyślila się o co chodzi i posłała z Percym Jasona. Dziwne,pomyslała Annabeth . Ostatnio Jason i Piper są jakby ... oddaleni od siebie . A może mi się tylko tak wydaje ,powiedziała sobie w duchu .

- Siadaj – zaproponowała przyjaciółce wskazując na miejsce koło niej na łozku Percego

Piper podeszła i usiadła koło niej . Chwilę siedziały w ciszy ,każda zajeta swoimi myslami ,aż usłyszaly cichy głos Nica :

- To ja już pójdę .. – i chłopak wybiegł z domku

- Ach – westchnęła Piper ,słysząc stuk zamykanych drzwi

Annabeth nie pierwszy raz pomyślała,że Piper jest wspaniałą przyjaciółką . Przypomniała sobie ,jak rano potraktowała ją i Jasona.

- Pipes, ....  przepraszam,za to rano . Nie chciałam być niemiła  - powiedziała szczerze Annabeth

- Nie ma sprawy – odparła Piper uśmiechając się ,ale zaraz przybierając poważną minę :

- Annabeth ,ty wiesz ,o co chodzi z tym wszystkim ? Kim ona jest ? – wskazała głową na śpiącą Alyss

- Piper,z chęcią powiedziałabym Ci ,ale ... niewiedza będzie najlepsza- odparła smutno Annabeth,a przyjaciółka nie drążyła więcej tematu .

- Hej Pipes – spytała po chwili blondynka – czy coś się dzieje pomiędzy Tobą ,a Jasonem ?

- Aż tak to widać ? – spytała zrozpaczonym i załamanym głosem Piper

- Nie ,ale wiesz ,znamy się już przeciez ponad rok . Przede mną nie ukryjesz – powiedziała lekko Annabeth

- Chodzi o to ,że.... czuję ,że Jason boi się mnie trochę ! Nawet nie wiem czemu ! – powiedziała w końcu Piper patrząc na Annabeth

- Hej,nie przejmuj się tym . Percy na początku bał sie na mnie spojrzeć – powiedziała Annabeth śmiejąc się ,a Piper zawtórowała jej .

- Jesteście tacy słodzcy .  – powiedziała z uśmiechem Piper

- Pipes,co się z Tobą dzieje ?! Zmieniasz się w prawdziwą córkę Afrodyty ! – szepnęła z przejęciem Annabeth ,aby nie odbudzić Alyss

- Annabeth ,widzę  jak codziennie razem się zachowujecie . Percy patrzy na ciebie jak na ósmym cud świata , jak ty na niego . – powiedziała uśmiechając się dalej lekko Piper

- Dzięki – powiedziała cicho Ananbeth ,rumieniąc się

- I wiesz właśnie to Ci zazdroszczę – powiedziała po chwili Piper – zazdroszczę Ci ,bo twój chłopak zna Cię tak długo ... i opiekuje się Tobą i .... kocha Cie . Tak,Ananbeth zazdroszczę Ci tej miłości ,którą obdarza Cię Percy .

- Och ... Pipes ... – powiedziała powoli Ananbeth rozumiejąc wszystko i przytuliła przyjaciółkę ,ktora zaczęła cicho płakać

- Nie chodzi o to ,że Jason nie kocha mnie czy coś ... ale czasem czuję jakby był zbyt idealny . Jak coś mu nie wychodzi ,od razu się zniechęca. Poza tym obwina się o stratę Leo . Nie znał go tak długo jak ja ,ale wciąż głowi się nad tym . Poza tym – Piper wzięła oddech – Jason chyba jeszcze czuje coś do Reyny . Widziałam jak parę razy probował się z nią skontaktować przez iryfon,ale ona nie odbierała. A jak się ucieszył kiedy usłyszał ,że wymiana zacznie działać ! Po prostu czuję ,że pomiędzy nimi coś było ,a ja im przeszkodziłam ...

- Pipes ,nie martw się . Jason może i kiedyś coś czuł do Reyny , ale to zanim poznał Ciebie. Nie sądzę,że dzwonił do niej ,aby no .. wiesz. Musiał dzwonić ,aby ją przeprosić . Może w końcu zrozumiał ,że ona coś do niego kiedys czuła ,a on nie powiedział jej ,że nie ma szans i czuje wyrzuty z tego powodu . A jego idealnością się nie przejmuj ! Już ja z nim pogadam ! – zażartowała Annabeth ,patrząc na przyjaciołkę ,na której twarzy pojawił się uśmiech

- Dzięki – powiedziała

- Nie ma sprawy . Od tego są przyjaciele – odparła blondynka ,patrząc na Alyss

- Jest słodka – powiedziała w pewnej chwili Piper wskazując głową na śpiącą dziewczynę

- I jest taka podobna do Percego – powiedziała Annabeth

Alyss

Alyss czuła się doskonale. Unosiła się na jawie. Śnił jej się stary zamek . W zamku mieszkało mnostwo uczniów w dziwnych szatch ,z różdżkami w dłoniach i latając na miotłach . Alyss uśmiechnęła się . Co za cudowny widok . Sen przerwały jej jednak sciszone głosy .

- Wydaje mi się czy nasz mały Nico zakochał się w Alyss ? – powiedział pewien głos

Alyss zorientowała się ,że to Piper .

- Też tak sądzę . Nigdy tak sie nie zachowywał . Jest wiesz ,jakby szczęsliwszy ... – powiedział drugi głos, który należał do Annabeth

- Ale pomyśl  jakie to słodkie ! – szepnęła z przejęciem Piper

- Nasz mały Nico z Alyss ! – po tym tekście Piper , Alyss miała ochotę ją zamordować

- Ciekawa jestem co Percy powiedział by na to ... – powiedziała Ananbeth uśmiechając się

Alyss uznała ,że najwyzszy czas się budzić . Nie chciała ,żeby starsze koleżanki wymyśliły jeszcze lepszą intrygę . Przeciągnęła się leniwie i potarła spiące jeszcze oczy .

- Która godzina ? – spytała z uśmiechem na ustach ,udając ,że nic nie słyszała

- Koło dziewiętnastej. Chodź ,akurat zdążymy na kolację . – powiedziała Ananbeth i podała rękę ,w obawie ,że młodsza dziewczyna się przewróci .

- Dzięki – powiedziała Alyss wciąż opierając się o ramię Annabeth ,kiedy wychodziły z domku

Alyss czuła jakby nogi miała z waty i że zaraz opadnie na trawę bez sily ,ale zacisnęła zęby i zmusiła się do przejścia aż do pawilonu . Potem cięzko opadała na ławę przy stoliku Posejdona . Jej brata nigdzie nie było widać . Jasona z resztą też nie . Dziwne,pomyślała . Wtedy zobaczyła jak Nico dyskretnie do niej macha i pokazuje na migi ,polanę ,na której rano walczyli . Alyss ucieszyła sie w duchu ,na myśl o spotkaniu z przyjacielem .  Kiedy bez zainteresowania dłubała w jedzeniu ,przysiadł się do niej Percy . Miał mokre włosy,wyglądał jakby wpadł w wielką kałużę ,ale Alyss to nie przeszkadzało .

- Lepiej się czujesz ? – spytał zaniepokojony

- Pewnie ! – zawołała z uśmiechem

I nagle poczuła jak male skrzydełka uderzają ją w twarz. Zobaczyła przed soba sowę snieżną ,którą rano wysłała z listem i przesyłką . Sówka trzymała teraz w dziobie grubą ,dużą kopertę ze znakiem z pieczęci Alyss . Dziewczyna nakarmiła ptaka ziarnami ,ktore znalazła w kieszeni spodni ,po czym zaczęła rozrywać  list . Wszystkich oczy skierowany się ku niej .

- Od kogo to ? spytał zaciekawiony Percy ,ale przerwała mu machnięciem ręki

Alyss szybko przebiegła oczami po treści listu :

Witaj Nieznajoma !

Nie wiem czemu ,ale dostałam dzisiaj od sowy przyjaciela ,twoją przesyłkę . Nie wiem czy to pomyłka,czy nie ,więc piszę do Ciebie . Zastanawiam się kim do licha jesteś ,bo wydajesz się kimś ,kto zna mnie bardzo dobrze. Wymieniłaś  w notatce ,że  masz na imię Alyss . Nie spotykane imię ,nie sądzisz ? Poza tym co mnie zdziwiło to to,że znasz imię Chłopca,Który Przeżył i najważniejsze wydajesz się jakby ... jego daleką krewną . Mam nadzieję,że ujawnisz się kiedyś nam .

Z pozdrowieniami ,

Hermiona

Ps . Skąd znasz prof. Dumbledora i Mc Gonagall ?!

Alyss szczęśliwa , poklepała po ramieniu brata . Działa ,pomyślała.

- Chejronie to działa ! – zawołał radosnym tonem pokazując centaurowi z daleka list z pieczęcią

- Działa ! – krzyknęła znów ,nie zwracając wagi na zdziwione miny innych obozowiczów

- Świetnie ,pokaż – pobiegł Chejron i wziął do ręki list

- Wiedziałem , że nasz przyjaciel dobrze wybrał – powiedział z dumą w głosie ,po przeczytaniu listu

I Alyss znów poczuła ,że stoi przed wszystkimi w swojej „firmowej” zielonej sukience i że na ramieniu siedzą jej dwa orły ,a lamparty łaszą się do jej stóp .

Chwilka,dwa orły ?!

- Hurra ! – wrzasnęła ,odczepiając od nogi orła kolejny list

Teraz usiadła już spokojnie przy stole ,odsuwając nietkniętą kolację  i zaczęła czytać zawartość drugiego listu . Percy zaglądał jej przez ramię

Drogi Chejronie ! Alyss !

Jestem szczęśliwy Chejronie,że w końcu udało Ci się znaleźć naszą zgubę . Pamiętajcie jednak,że nikt nie może dowiedzieć się za wcześnie ! Sądzę ,że niedługo nadejdzie czas ,kiedy Annabeth,córka Ateny odkryje prawdę. Powiedzcie jej wtedy wszystko co słuszne. A wracając do tematu , to moje zdrówko jest w sam raz , droga Alyss i nie ma powodów do niepokoju ! Snape codziennie daje mi odpowiednie dawki lekarstwa ,a stan ręki aż tak się nie pogarsza. Gorsze infromacje mam o chłopcu . Trzy miesiące temu został zabity ( jeśli to tak można określić ) jego jedyna rodzina, chrzestny Syriusz Black .To naprawdę smutne,ale mam nadzieję ,że to odpowiednieg czasu chłopak pogodzi się ze stratą . Na razie mam z nim co tygodniowe lekcje ,podczas których duzo dowiaduje się o swoim wrogu .

Mam nadzieję ,że się wkrótce spotkamy moi drodzy. Pamiętaj ,Alyss ,że jesteś Dziedziczką i w każdej chwili możesz do mnie przyjechać i uzyskać pomoc. Poza tym cieszyłbym się gdybyś zajęła moje miejsce .

Z wyrazami szacunku ,

Albus Dumbledore ,

Dyrektor Hogwartu

Ps. Alyss świetny pomysł z tym orlem ! Moi uczniowie mało nie umarli ze strachu ,kiedy przelatywał na ich głowami podczas śniadania !

Alyss spojrzała na brata,który zaczął mowić chaotycznie :

- Co to do świętej Hery jest ?! Kim jest ten .. jak mu tak .. Albus ? Skad znacie go z Chejronem ??! I jak on może znać Annabeth ?! – wykrzyczał ostatnie słowa

- Percy , uspokoj się – powiedział Chejron wciąż wpartując się w list

- Biedny,mały chlopiec ... – powiedziała cicho Alyss i zaczęła płakać

Wszyscy dziwili się ,że ta odważna dziewczyna,która panuje nad zwierzętami ,płacze na jakimś nieznanym chłopcem .

- Alyss ,spokojnie,on nie chciał by żebyś płakała – powiedział po ojcowsku obejmując dziewczynę Chejron

- Masz rację . – Alyss otarła łzy

- Jestem Dziedziczką . Jestem córką Posejdona . Muszę wykonać swoją powinność . Muszę pomóc Dumbledorowi . Muszę pomóc Chłopcu z blizną . Muszę ocalić mój dom .  – powiedziała twardo ,patrząc po wszystkich ,a jej orly zaczęły latać wokół niej

- Chejronie ,czy coś grozi Obozowi ? – spytał ktoś z tyłu

- Nie – odparła Alyss i odwróciła wzrok
Ps. To jest moje wyobrażenie Alyss . ( źródło : pinterest )
2

piątek, 17 kwietnia 2015









My dear , dear people ! Chcę oznajmić wszem I wobec , że jestem przeszczęśliwa , że czytacie to , choc tak mała liczba to komentuje .  :< Ale w  każdym razie , każde wyświetlenie mnie cieszy , szczególnie , że blog został założony stosunkowo niedawno . Dobra  , a teraz wracając do tematu , bo mam dużo pytań do was. 1. Jak wam się podoba sam zarys fabuły ? 2. Jak oceniacie Alyss ? 3. Czy ktoś jedziecie na Tragi Książki w Warszawie , na spotkanie z Flanaganem albo do Krakowa ? Jeśli na Targi , łączmy się w bolu , że nie pozwolono na wywiad z Flanaganem . :c A tak chciałam się go spytać ,dlaczego zabił Alyss , kurcze. xD 4. Teraz jeśli kogoś to interesuje , podam listę moich "hitów  biesiadnych " , jak je nazywam z koleżanką . xD A o to niektóre z nich :
https://www.youtube.com/watch?v=DiVWvrt6jKw
https://www.youtube.com/watch?v=fh_doTIrFRo
https://www.youtube.com/watch?v=wHoO1xF5-pw
I tak dalej xD. Wybaczcie , że was męczę , ale cóż . xD
A teraz wracając do Obozu Półkrwi .....
Dedykuję szczególnie mojej świetnej Sapphire eyes , która wytrwale czyta to I komentuje . Danke ! *u*
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Alyss

Alyss była wniebowzięta. Miała świetny ubaw patrząc na brata ,który gonił za nią . Najśmieszniejsze było to ,że nie wiedział,że tym wilkem jest ona sama ! Szedł teraz z tyłu ,trzymając za rękę Ananbeth i kląc pod nosem .

- Annabeth  ten wilk ukradł mi buta ! – krzyknął po raz setny wzburzony Percy

- Oj Glonomóżdżku ,Glonomóżdżku – powiedziała Ananbeth patrząc na Percego i  śmiejąc sie

- Nie pomagasz ! – krzyknął chlopak

- Pamiętasz, jak CI powiedziałam ,że nigdy nie będę niczego ułatwiać ? – powiedziała Annabeth patrząc wciąż na chłopaka

- No tak ,ale myślałem,że to jakaś metafora czy cos ... –zacząl Percy ,a Annabeth pokiwała  ze współczuciem głową ,tarmosząc chłopakowi i tak już potargane wlosy

- Czy ja kiedykolwiek mowiłam coś nie zrozumiałego dla Ciebie,Glonomóżdżku ? – spytała słodkim głosem

- No ... ehm... – zaczął Percy ,ale przerwał ,  kiedy dotarli w końcu do pawilonu .

Wszsycy siedzieli przy stołach i pałaszowali posiłek,patrząc na spóźnialskich . Annabeth szybko pobiegła do stołu Ateny,gdzie była grupową . Nico cicho przemknął się do stolika Hadesa. Tylko Percy wciąż stał i niezbyt mądrze rozglądał się za swoim butem , który Alyss wcześniej gdzieś ukryła .

- Peterze Johnsohn , siadaj proszę – powiedział znużonym glosem Pan D. , kierownik Obozu ,pijąc dietetyczną colę

- Jasne – mruknął Percy i dopchał się do swojego stolika ,przy ktorym usiadł,ciężko wzdychając

Alyss patrzyła po wszystkich,a wszyscy na nią  . W pewnym momencie poczuła ,  jak dostaje miotłą w łeb .

- Auu ! – warknęła bardziej zdziwiona niż z bólu

- Żadnych zwierzat w pawilonie ! – wysyczały harpie sprzątające ,patrząc złowrogo na Alyss i okładając ją kijami

Wściekła ,że nikt jej nie rozpoznaje  , Alyss znow zaczęła się zmieniać . W jednej chwili poczuła  , jak szybuje nad głowami obozowiczów  jako przepiękny majestatyczny orzeł bielik. Patrzyła po zdziwionych twarzach kolegów . W końcu   , z wdziękiem usiadła na na drzewa koło stołów patrząc na wszytskich uważnie  .

- Ale fajny orzeł ! – wrzasnęli bracia Stoll,rodzeństwo od Hermesa

 W Alyss zebrała  się taka wściekłość . Już miała zamiar ruszyć na bliźniaków i powyrywac im wlosy ,ale przerwal jej głos :

- Pani , zechciej zejść z gałęzi – powiedział cicho Chejron ,ale i tak wszyscy umilkli

No super,pomyślała Alyss. Teraz będę Gwiazda Obozu . Zła zleciała z drzewa i stanęła na podeście koło Chejrona. Po chwili poczuła ,że znów się zmienia i że jest znów człowiekiem.

- Świetnie – powiedział krótko Chejron ,udając jakby ta transformacja nie zrobiła na nim wrażenia

Jednak to co zrobiło wrażenie na wszystkich ,to fakt , że wokół Alyss zawirowała ziemia , liscie zaczęły tańczyć wokół niej i postać dziewczyny na chwilę zniknęła ,jakby rozpłynęła się w mgle . Wszyscy wytrzeszczyli oczy ,kiedy ponownie ukazała im się Alyss ,ale ubrana zupełnie jak Demeter . Jej ciemne włosy opadaly lekko na ramiona. Bystre ,zielone oczy lustrowały każdego . Była ubrana krótką ,letnią sukienkę ,której zieleń komponowała się z kolorem oczu dziewczyny . Na stopach miała zawiązane rzymskie sandały . Najdziwniejsze zaś było to ,że wokół niej latały dwa potężne orły ,a po bokach stało stado lampartów z szmaragdowymi oczami ,łaszącymi sie do jej stóp .

- Och ,Alyss , nareszcie ! – krzyknął Chejron promieniejąc z dumy

- Dziękuję ,wielmożny  - powiedziała cichym ,dźwięcznym głosem ,głaszcząc jedno z lampartów

Większość dziewcząt zaczęła plotkować o Alyss,a chłopcy przyglądali jej się z zainteresowaniem . Percy wstał od stołu i podszedł do siostry .

- Alyss,wszystko dobrze ? – spytał przestraszony

- Taak . – odparła powoli ,wyciągając ramię,aby orły mogły na nim usiąść .

- Chejronie,- powiedziała kłaniając się – sądze,że czas powiadomić go – powiedziała patrząc w oczy centaura

- Czy masz na mysli ... ? – zaczął Chejron,powoli blednąc

- Jest za wcześnie oni ... nie pozwola ... on nie da rady ... – kontynuował centaur,jednak szatynka mu przerwała :

- Musi uratować tego chłopaka – powiedziała twardym głosem

- Ależ Pani nasz przyjaciel się nim opiekuje ! – zawołał Chejron przerażony

- Ale traci też na siłach ... ta rana na dłoni ... niedługo nadejdzie decydujący cios ... – powiedziała słabym głosem Alyss

- O Boże, Pani nie mów ,że ... on ... ,że ... – zaczął mamrotać Chejron patrząc przerażony na Dionizosa i Alyss

- O kim mowa ? – zaczął Dionizos pogodnym głosem,ale kiedy zobaczył przerażenie Chejrona i niepewną minę Alyss, wszystko zrozumiał. Wstał szybko i pobiegł do Wielkiego Domu .

- Juz dobrze, Pan D. Zwoła naradę na Olimpie – powiedział spokojniejszym głosem Chejron,lecz Alyss wrzasnęła  , nie zwracając ,że powinna zachowywać się godnie :

- Nie ! Działajmy zgodnie z planem ! Fawkes ma przysłać wiadomość i wtedy ruszymy !

- Ale Pani , Dum.. – przerwał Chejron widząc wściekłą minę Alyss

- On wybiera się po horkruksa ! – dokończył Chejron zwiesząc głowę

- Wiem. I tego się właśnie obawiam. Boję się ,że chłopak zginie na darmo ,nie dokańczając dzieła – powiedziała smutnym głosem Alyss

- On potrzebuje go . Potrzebuje mentora,który da mu ostatnie wskazówki – znow zaczął Chejron,ale Alyss przerwała mu mowiąc :

- Dlatego właśnie współpracujemy z Zakonem 

- Pani,proszę wyślijmy chociaż niewielką postać ... garstkę dzieci Hecate ... – zaczął prosić Chejron ,a dzieci Hecate zbiły się z ciasną gromadkę

- Chejronie, oni nie dadzą sobie rady – powiedziała łagodnie Alyss, patrząc po twarzach obozowiczów

- Nikt z nich nie da rady . Potrzebujemy ... – chciała już powiedzieć ,ale ugrzyła się w język

- Nie , nie sądzę,zeby to było bezpieczne,Pani ... – zaczął Chejron ,ale Alyss nie dała dojść mu do słowa

Alyss wiedziała co czynić . Zawołała jednego lamparta i dała mu szczegółowe instrukcje . Zwierzę pobiegło w kierunku domku Posejdona.  Alyss rozejrzała się . Wszyscy wpatrywali się na nią i Chejrona z przerażeniem na twarzach . Jednak to był najmniejszy problem . Chwilę potem , poczuła przy nodze ciepło lamparta . Wyjęła mu plecak z pyska ,po czym jak gdyby nic usiadla koło brata,który w międzyczasie wrócił na miejsce i zaczęła coś zawzięcie skrobać na kawalku pergaminu ,ktory wyciągnęła z plecaka . Kiedy  skończyła ,wycisnęła kroplę własnej  krwi z palca na jednej z kawałkow pergaminu i oba opieczętowała pewną stara pieczęcią . Później skierowała głową na Chejrona , a centaur podbiegł do niej .

- Tak ? – zapytał

- Potrzebuję dużej sowy snieżnej – powiedziała spokojnym głosem ,jakby proszenie o taki prezent było codziennością

- Oczywiście – odparł tylko centaur i pogalował w kierunku Wielkiego Domu,gdzie wcześniej zniknął Pan D.

Alyss zdjęła delikatnie jednego ptaka z ramienia . Przywiązała mu do nogi kopertę , tę w której ,znajdowal się list ,przypieczętowany jej krwią .

- Hogwart , gabinet Dumbledora – powiedziała cicho ,a ptak pieszczotliwie dziabnął ją w ucho i odleciał

Teraz nareszcie zmęczona oparła sie o ramię brata. Wszyscy zaczęli po cichu wychodzić . Został tylko on,ona, Annabeth ,Jason,Piper i oczywiście Nico .

- Alyss o co w tym wszystkim chodzi ? – spytał zdenerwowany brat dziewczyny

- Ach ... to ... taka mała prywatna sprawa... – powiedziała z uśmiechem , patrząc po twarzach przyjaciół

- Nie nazwałbym tego mała sprawą – rzucił sarkastycznie Nico

- A ja nie nazwałbym tego prywatną sprawą ! – krzyknął Percy

- To prawda,Alyss ,nigdy nie widziałam ,żeby Chejron byl tak zdenerwowany – powiedziała zaniepokojona Annabeth patrząc na młodszą dziewczynę

- Och ... tak ... ta sprawa ... jest ważna... ale nie dla was .... – powiedziała zbolałym głosem Alyss

- Co Ciebie to i mnie dotyczy ! – krzyknął Percy ,patrząc na wpół żywą siostrę

- Alyss możesz mam zaufać ... – zaczęła mówić czarmową Piper,ale Alyss przerwała jej :

- Pipes ,to na mnie nie działa . Ja ... – powiedziała i jej głowa ciężko opadła na kolana brata

Wtedy przybiegł Chejron . Na jego ramieniu siedziała wielka sowa śnieżna,patrząca na herosów z zainteresowaniem .

- To jest jego osobista sowa – powiedział ,patrząc z niepokojem ,lecz Alyss dzielnie wstała i przywiązała drugi list  do nogi sowy

- Znajdź Chłopca. – powiedziała powoli patrząc w oczy sowie,ktora o dziwo, kiwnęła głową jakby na potwierdzenie

- Znajdź naszego malego bohatera . A i oddaj Hermionie to – podala sowie dziwnie wyglądający pakunek ,ktory ptak wziął do dzioba

- Pamiętaj , ona to musi dostać jak najszybciej ! – ostrzegła sowę ,która wzbiła się w powietrze i po chwili zniknęła z pola widzenia

Alyss usiadła na ławce koło Percego  i mało się nie przewróciła . O dziwo ,złapał ją Nico i z powrotem posadził ją ,po czym usiadł koło niej . Alyss pomyślała ,że chłopak musi być naprawdę silny .

- Chejronie,czy mogę .... ? – spytała zmęczona,a centaur pospiesznie kiwnął głową

Wnet Alyss pstryknęła palcami i zniknęły lamparty,zniknąl orzeł . Najważniejsze ,że Alyss znów ubrana była w stare obozowe ciuchy . Jednak zmęczyło ją to tak bardzo,że nawet nie zauważyla ,kiedy znów zsunęła się z ławki .

- Ej , Śpiąca Królewno – powiedział Nico trząsając ją za ramię

- Alyss powiesz mi w końcu co się tu dzieje ?! – wrzasnął Percy,który wyglądał na mocnego zdenerwowanego,wkurzonego i przestraszonego

- Ja nie mogę... nie ... – powiedziała słabo Alyss patrząc na Chejrona

- Jeszcze nie czas – dodała ,kiedy zapadła w głeboki sen
5

niedziela, 12 kwietnia 2015








Hola  wszystkim ! Przepraszam , że tak dawno mnie tu nie było , ale szkoła I te sprawy . :/ Mam nadzieję , że długość tego rozdziału to wynagrodzi . Btw , on jest z  początku podobnie beznadziejny  jak wcześniejszy , więc  nie mam pojęcia , jak mogłam go napisać . Cóż zostawiam was z ciągem dalszym historii Alyss , ale chcę jeszcze raz zachęcić do czytania mojego drugiego bloga : http://esperanza-umiera-ostatnia.blogspot.com/  Ogólnie  rzecz biorąc , dziękuję wszystkim , którzy to czytają I komentują ! Moje serduszko się cieszy ! xD *u*
Ps. Wybaczcie za błędy , ale nie miałam czasu poprawić . :/
Rozdział V

Alyss

Alyss rozejrzała się wokoło . Gdzie ja jestem ? pomyślała , kiedy przypomniała sobie , że ma brata Percego i ojca Posejdona. I nagle wróciły do niej wspomnienia z zeszłej nocy . Zobaczyła  ,  jak na sąsiednim łóżku leży Annabeth , a na podłodze koło niej Percy . Pamiętała  , jak wieczorem wstała i nakryła brata kocem . Nie wiedziała  , dlaczego córka Ateny przybiegła w nocy z płaczem do ich domku , ale za to wiedziała , że nie ma prawa się tym interesować . To od Percego zależy czy powie jej czy nie .

Alyss miała zacząć sprzątać  , kiedy usłyszała pukanie do drzwi .

- Proszę – powiedziała cicho

Drzwi otworzyły się na oścież . Chłodny podbuch wiatru wleciał do pokoju. Na werandzie stali dość skoncentrowani i zdziwieni Jason i Piper.

- Hm... czy mogłabyś zawołać Percego ? – spytali po chwili ciszy , patrząc po sobie

 - Percy śpi w tym momencie – powiedziała chłodnym tonem Alyss , zbierając rzeczy brata z widoku

Wtedy Jason i Piper zobaczyli leżącego Percego na podłodze  , a Annabeth śpiącą na jego łóżku .

- Co tu się dzieje ... ? – zaczął Jason,kiedy Alyss wypchnęła oboje z domku i zamknęła drzwi .

- Wyjaśnijmy sobie coś – powiedziała lodowatym tonem  , patrząc po obojgu.

- Nie wiem w jakich stosunkach jesteście z moim bratem ,ale nie obchodzi mnie to ,  jak to wygląda. Wiem ,że macie zamiar rozpowiedzieć to wszystkim  , ale nie radzę – i wyjęła spokojnie miecz , patrząc na nich z niechęcią

- Ależ Alyss ,my nic nie chcieliśmy złego powiedzieć ... – zaczęła Piper czarmową ,ale Alyss przerwała jej :

- Na mnie twoja czarnomowa Piper nie zadziała . Chroni mnie potężna moc,której nawet Hekate nie ma !

- Ale wracając do tematu Percego i Annabeth ... – zaczął znów Jason,ale przerwał  , kiedy poczuł ostrze na gardle .

- A więc tak ,jak sobie nie wytłumaczyliśmy . Mój brat ma 17 lat ,tak ? Jest prawie pełnoletni,a więc może robić co chce. Ja nie wtrącam się w jego sprawy prywatne. Poza tym , nie mogę powiedzieć ,ale wiem,że sprawa była /jest na tyle poważna,że nikt o niej nie wie , oprócz mnie i ich . Percy i Annabeth to jak bardziej normalni i porządni  ludzie na świecie i nie wiem co po waszych tępych mózgownicach chodzi,ale na pewno nic normalnego ! – wrzasnęła Alyss patrząc na nich wściekle

- Poza tym – dodała spokojnym tonem – Annabeth jest córką Ateny. Nie sądzę ,że myśli o takich sprawach o jakich myślisz ty , synu Jupitera. – powiedziała złośliwie patrząc jak chłopak robi się czerwony .

- A więc , doszliśmy do porozumienia,iż waszej dwojce nic do spraw mojego brata jasne ?! – powiedziała złowrogo Alyss patrząc po Piper i Jasonie,którzy pokiwali głowami

- Dzięki siostryczko . – usłyszeli głos .

W drzwiach domku stali Percy i Annabeth . Chłopak był już ubrany ,ale Annabeth wyglądała na strasznie zmęczoną ,choć dzielnie się uśmiechała trzymając za rękę Percego .

- A więc, Grace,co takiego ważnego miałeś mi do powiedzenia o szóstej rano ? – spytał lodowatym tonem Percy patrząc na brata ciotecznego

- Ehmm.... tak .... – zaczął niepewnie Jason patrząc na rozwścieczoną Annabeth

- Jasonie Grace tylko mi nie mów ,że sądziliście z Piper ,że ... ?! – wrzasnęła

- Nie,nie, Annabeth to nie tak ... – zaczęła Piper ,ale starsza dziewczyna zgromiła ją zwrokiem

- Hej wam ! – usłyszeli za sobą głos .

Na schodach stał Nico . Wnętrzności Alyss wykonały dziki taniec radości . Uspokój się,rozkazała sobie w duchu .

Nico jak zwykle z ponurą miną,dziś jednak  jego twarz zdobił potężny uśmiech . Jego czarne włosy trochę przydługie  ,dziś sterczały na wszystkie strony .  Alyss z zadowoleniem stwierdziła ,że Nico patrząc na nia zarumienił się trochę .

- No więc tak ... – dodał mniej pewnym głosem

- Chodźmy Nico ! – zawołała Alyss łapiąc przyjaciela za ramię i ciągnąć w kierunku pola ćwiczeń

Kiedy odwróciła się , zobaczyła jak Percy i Annabeth dziwnie się uśmiechają i patrzą na nią ,ale nie przejmowała się nimi .

Percy

Naprawdę,naprawdę nie miał ochoty tłumaczyć im dlaczego spał na podłodze,a Ananbeth byla na noc w jego domku . Zawsze uważał ,że Jason i Piper są wspanialymi przyjaciółmi,ale czasem poprostu nie potrafili przytrzymać języka za zębami . Nie chciał ,żeby skończyło się to rozmową z Chejronem albo co gorsza Panem D.  Chciał sam na początku porozmawiać z nimi  i poprosić o jakąś radę ,co robić. Nie chciał ,żeby Annabeth cierpiała.

- A więc ? – przerwał mu przemyślenia głos Annabeth

- A więc,czemu przyszliście o szostej rano do Percego ?

- No więc... chcieliśmy powiedzieć,że ... Chejron skontaktował się Reyną i ... – powiedział Jason rumieniąc się

- I Reyna zgodziła się aby wymiana Obozów zaczęła się już od przyszłego tygodnia ! – zawołała Piper

- Cudownie. Ale dlaczego nie mogło to poczekać do śniadania ? – spytała lodowatym tonem Annabeth

- No wiesz,chcieliśmy wam... jak najszybciej powiedzieć .... – zaczął  Jason,ale patrząc na srogich minach przyjaciół przestał

- Przepraszamy ,że Wam przeszkodzilismy – dodała Piper patrząc na Percego i Annabeth

- I tak zaraz muszę sprawdzić stan domku Ateny – powiedziała Annabeth zmęczonym tonem ,po czym pocałowała Percego w policzek i pobiegła

- Wiecie co chyba pójdę sprawdzic,czy Drew nie rządzi się zbytnio – powiedziała Piper zmienionym głosem i poszła nie żegnając się ze swoim chłopakiem.

Percy wreszcie zrozumiał dlaczego ostatnio Jason się tak dziwnie zachowuje ! To potwierdzało jego wcześniejsze przypuszczenia.

- Chodź, wejdź – zaprosil go do środka ,pokazując mu wolny skrawek podłogi

Sam szybko pościelił swoje łóżko i przysiadł na nim . Alyss posprzątała jego rzeczy ,więc nie musiał się przejmować inspekcją pokoi . Zauważył ,że Jason jakby się rozluźnił i z ciekawością przyglądał się jego pokojowi .

- Ehmm... Jason czy ostatnio wszystko u Ciebie w porządku ? – spytał spokojnie Percy

- Tak. Czemu pytasz ? – Jason wstał i wygladził nieskazitelną koszulkę , nie patrząc na przyjaciela

Percy wiedział ,że ponieważ Jason mieszkał parę dobrych lat w rzymskim Obozie,nauczył się być prefekcyjnym aż do przesady . Zawsze rozśmieszało to Percego ,który ilekroć próbował zabłysnąć czymś Annabeth ,kończyło się to katastrofą .

- Nie ,tak poprost pytam,bo zauważylem,że pomiędzy Tobą ,a Pipes dzieje się coś dziwnego – powiedział Percy patrząc na Jasona

- Musiałeś odnieść mylne wrażenie. – powiedział zimnym głosem Jason,ale Percy wiedział ,że udaje tylko nie poruszonego tymi słowami .

- Jason ,wiem ,że coś się dzieje . Powiedz mi . Jesteśmy rodzeństwem . – powiedział Percy znow po chwili ciszy

- To może ty mi powiesz co się dzieje międyz Tobą ,a Annabeth ?! – wrzasnął blondyn ,patrząc jak brunet blednie

- Jasonie ,nic nie rozumiesz. – potrząsł głową i odwrócił wzrok

- Nie mogę Ci powiedzieć co się dzieje. Obiecałem jej. Nie mogę pozwolić,żeby cierpiala. – powiedział Percy to z takim smutkiem i żalem,że Jason momentalnie przestał gniewać się na przyjaciela

- Percy ? Czy coś grozi Annabeth ? –spytał Jason

- Nie,nie . Ona po prostu ... – zaczął Percy ,ale w porę się powstrzymał .

- Spokojnie możesz mu powiedzieć . – odezwała się za nimi Annabeth podchodząc powoli do Percego i przytulając się do niego

- I tak by się w końcu dowiedział. – powiedziała słabym głosem

- Annabeth nie musisz naprawdę... – zaczął Jason,ale Annabeth przerwala mu :

- Jason zamknij sie na chwilę. Chodzi o to ,że odkąd pokonaliśmy Gaję ... – Annabeth wzięła odech

- Chodzi o to ,że od całego długiego miesiąca śnią mi się różne okropne rzeczy. Leo ,który gdzieś żyje . Moi i Percego przyjaciele ,ktorzy umarli za nas. Ale najczęściej śni mi się Percy ,kiedy zabrała go Hera. Kiedy walczył w  mojej obronie. I chodzi o to ,że śni mi się jego martwe ciało ,całe zakrwawione. I ... kiedy nie ma Percego kolo mnie,te wszystkie rzeczy wydają się takie realne i budzę się z krzykiem . I ... nie potrafię, nie daję sobie rady z tymi snami . Dlatego właśnie przybieglam tej nocy do Percego. Musiałam zobaczyć go i widzieć ,że żyje i się dobrze czuje. – skończyla Annabeth patrząc Percemu w oczy

Percy wziął i nie zważając,że jego przyjaciel patrzy pocalował Annabeth .

- Dlatego właśnie ja spałem na podłodze,a Annabeth na łóżku. Nie mogę pozwolić aby cierpiała – dodał usmiechając  się lekko i przytulając dziewczynę

- Och ,Annabeth... – powiedział Jason,patrząc na nich

- Nie przejmuj się ,coś wymyślimy – powiedział Percy klepiąc przyjaciela po plecach widząc jego strapioną minę

- Dobra zostawiam Wam – Annabeth wyczuła,że Jason wstydzi sie przy niej przyznać się Percemu ,więc uściskała swojego chłopaka ,po czym ruszyła w kierunku ,w którym poszli wcześniej Nico i Alyss.

- Percy pomozesz mi ? – spytał po chwili Jason

- Jasne- odparł Percy opierając się o kolumnę, potrzymującą sufit

- Chodzi o to ,że strasznie lubie Pipes i jest cudowną dziewczyną i wogóle,ale boję się,że wszystko co robię okazuje się mało romantyczne dla jej matki . Boję się,że pewnego dnia obudzę się i zobaczę stado gołebi atakujących mnie za to  ,że jestem mało romantyczny ! Poza tym nie wiem czemu ale Pipes ostatnio dziwnie się zachowuje . Chyba trochę obwina mnie i siebie ,za to co stało się z Leo . Poza tym ja chyba coś jeszcze czuję do Reyny ! – powiedział to na jednym odechu Jason

- Do świętej Hery ,stary  – odparł tylko Percy patrząc na kumpla zdziwiony


- Wiem , wiem – powiedział zmęczony Jason chowając twarz w dłonie

- Hej,nie o to mi chodziło. Wymyslimy coś – podszedl do niego Percy

- Zazdroszczę Ci ,że ty nie masz takich problemów – powiedział Jason

- Stary ,ale jakie ja miałem jak byłem młodszy ! – zawolał Percy i opowiedział Jasonowi całą historię

Jak od zawsze podobala mu się jego przyjaciółka Annabeth. Jak sądził,że podobał jej się ich dawny wróg,a kiedyś przyjaciel Annabeth ,Luke Castellan. Jak bał się,że ją straci kiedy ona dołączy do Łowczyń Artemidy,a nie potrafił jej tego powiedzieć . Jak po raz peirwszy pocałowała go kiedy bliski śmierci . Jak trafił na wyspę do Kalipso ,która się w nim zakochała,ale on nie odwzajemniał jej uczuc . Jak na drodze stanęła potem Rachel,szalona rudowłosa ,którą Percy traktował zawsze jak przyjaciółkę . Kiedy skończył Percy zauważyl,że Jason przygląda mu się z podziwem i ze zdumieniem.

- Stary, jak ty to wszystko wytrzymałeś ?

- Ach, były jeszce o wiele gorsze rzeczy ,ale nie czas teraz na sentymentalne opowieści . – odrzekł Percy

- Wracając zaś do tematu przejdzie jej w sprawie Leo . Zrozumie ,że to niczyja wina . Zaś co się tyczy romantyzmu, to się nie przejmuj. Ja kiedy próbowałem poderwać Annabeth , a to  kończyło się tym ,że zaśmiewała się ze mnie i mówiła mi ,jaki głupi jestem . Nie przejmuj się ,naprawdę . Jakoś spotkam się dwa lata z Annabeth ,a Atena jeszcze mnie nie zabiła– roześmieli się obaj

- A co z Reyną ? – spytał Jason

- A z Reyną , to Ci stary niezbyt mogę pomóc. Wiedz ,że jak coś to nie jesteś sam w tym bagnie .

- Jak to  ?

- Reyna jakby to powiedzieć ... sugerowała mi ,żebysmy zostali więcej niż przyjaciółmi ...,ale ja chociaż miałem wyprutą pamięć pamiętałem Annabeth i poprostu ... powiedziałem Reynie,że już mam dziewczyne i że mi przykro ,ale od tego czasu Reyna nie chce ze mną rozmawiać . Chciałem żeby była moją przyjaciółką . Doradziła mi by co zrobić z tą sytuacją z Annabeth. – powiedział Percy

- Rozumiem. – odparł wolno Jason

- Jason chodzi o to co sam do nich czujesz. Musisz zdecydować . W końcu któraś Ci wybaczy – powiedział Percy i wyszedł z domu,a Jason za nim

Annabeth

Annabeth spokojnie oddaliła od domku Percego . Co ja zrobilam ,co ja zrobiłam ,karciła siebie w duchu . Najpierw w nocy jak wariatka wleciała do domku Percego i rozpłakała się jak dziecko .Potem pozwolila by jej chłopak poniósł ją na rękach i położył u siebie w łóżku . Potem sam z siebie połozyl się na podłodze kolo niej i spał całą noc pilnując jej . Potem ta niezręczna sytuacja z Jasonem i Piper,a na koniec teraz rozmowa z Jasonem i Percym . I tak myslała kiedy usiadła na głazie ,patrząc na zburzony ocean . Miała ochotę wymazać z pamięci wydarzenia z ostatnich paru godzin . Była taka szczęśliwa leżąc koło Percego . Chciała żeby to trwalo wiecznie . Ale tak nie mogło być . Percy będzie próbował znaleźć rozwiązanie,ale nic nie da się zrobić . Ta sytuacja jest bez wyjścia .

Annabeth spojrzala na siebie. Była nieuczesana, jej włosy poplątały się . Na obozową koszulkę wrzuciła.... no jasne sweter Percego . Nawet nie zdając sobie sprawy wtuliła nos w przyjemny materiał,który pachniał jak jej kochany Glonomóżdżek . I kiedy tak siedziała ,nagle poczuła jak czyjeś silne ramiona chwytają ją i obracają do siebie .

Percy stal z roziskrzonym wzrokiem patrząc na Annabeth . Ona nie mogła znieść tego spojrzenia . Jednak Percy nie puścił jej i jeszcze bliżej przysunął sie do niej. W koncu przestała sie opierać . Zrozumiała ,że zmieni losu . Los związal ją z nim i to było ważne.

- Hej – powiedział w końcu Percy całując Annabeth

- Percy ,przepraszam Cię – powiedziała Ananbeth zanim ugryzla się w język

- Za co ? Za to dzisiaj ? – spytał zdziwiony Percy ,a dziewczyna kiwnęła głową

- Mądralińska , jesteś  czasami zupełnie glupiutka . – powiedział Percy tuląc do siebie Annabeth

- To była najwspanialsza noc w moim zyciu . No oprócz wspolnej nocy w stajniach na Argo II . – powiedział ze śmiechem

- Nie obchodzi mnie to ,co sobie inni myślą . Obchodzi mnie tylko to ,żebyś była szczęśliwa i bezpieczna – powiedział znów

- Percy ... ja nie wiem co powiedzieć ... – wyjąkała Ananbeth ,a Percy jej przerwał :

- Co powiesz na : Kocham Cię Percy ? – spytał udając poważnego

- Kocham Cię Percy – powiedziała Annabeth całując go

- Kocham Cię Annabeth – powiedział chłopak patrząc w jej szare oczy

- I jeszce coś .  Świetnie wyglądasz w pożyczonych moich ubraniach  . – powiedział ze śmiechem widząc zdziwienie na twarzy Annabeth

Alyss

Alyss przebiegła parenaście metrów od domku,az wkurzona usiadła na trawie. Była wściekła,że nawrzeszczała na Jasona i Piper. Zawsze byli dla niej mili i sama nie wiedziała dlaczego tak się zachowała. I jeszcze do tego Nico . Złapala go za rękę ! Jesteś strasznie głupia,powiedziała sobie,patrząc w ziemię .

- Idziemy ? – spytał cicho Nico ,podając jej rękę

- Tak – powiedziała słabo i ruszyli w kierunku placu ćwiczebnego

- Alyss ... – zaczął Nico ,ale widząc jej srogą miną przestał i poprostu szli w milczeniu

Kiedy dotarli na miejsce  wyjęli miecze i zaczęli walczyć z wyimaginowanymi przeciwnikami . Po pewnym czasie Alyss zauważyła ,że ruchy Nica są bardziej płynne od jej . Jakby chłopak ... tańczył ,pomyślała zdziwiona .

- Co się stało ? – spytał Nico ,patrząc z niepokojem na Alyss,która od dluższego czasu poprostu stała i się gapiła na chłopaka.

- Jak ty to robisz? – spytała zaciekawiona

- Co jak robię ? – spytał jeszcze bardziej zdziwiony Nico

- No wiesz... ty jakby .... walczysz w jakimś rytmie .... – powiedziała rumieniąc się ,po czym przybrała poważny wyglad twarzy

- Ach ,o to ,chodzi . – powiedział spokojniejszym tonem Nico

- Po prostu każdy walczy w swój niepowtarzalny sposób . Twój brat na przykład rzuca się na przeciwnika ,często w szale . Ja zaś przyzwyczaiłem się do ciszy,więc tknę ,siekam cicho ,aby nie wywoływac nie potrzebnego hałasu. Poza tym , te ruchy przypominają mi o kimś bliskim– powiedział  Nico ,nie patrząc na nią

- Ale to musi byc okropne,być przyzwyczajonym do ciszy ! – krzyknęła Alyss,zanim przemyślała swoje słowa

- Może – odparł beznamiętnie Nico, znow nie patrząc na nią

Alyss zdenerwowało ten lekceważący i wyniosły ton Nica . I do tego jeszcze stał odwrócony do niej tyłem. Tego za wiele ! Dziewczyna przypomniała sobie moc oceanu i   skupiła się i ....

- Co do ... ?! – wrzasnął Nico,odwracając się, kiedy  potężny słup wody ,trzasnął go w twarz

- Powinieneś był uważny . Wrog zawsze może Cię podejść . – powiedział złośliwie Alyss,patrząc jak chłopak rumieni

- Bierz miecz i walczymy – warknęła na niego podając mu jego styligijski miecz

Tak przez długi,długi czas słychać było tylko głuche stukanie . Oboje cieli,pchali i odparowywali sobie ciosy . I wtedy Nico wtrącił miecz z ręki Alyss.

- Poddaj się – powiedział ,patrząc na dziewczynę spokojnie

Jednak Alyss zebrała się w sobie i natarła na chłopaka . Kiedy biegła ,biegła ,poczuła ,że znajduje się blisko Ziemi ! Dotykała  brzuchem mokrej trawy . Poczuła ,że ręce się jej wydłużają . Szczęsliwa zobaczyła jak Nico blednie i kieruje miecz na jej klatkę piersiową. Ona jednak nie przejmowała się . Wzięła rozpęd i przeskoczyła nad głową chlopaka ! Poszybowała kawałek,aż ciezko opadła na trawę .

- Aałaaa ! – wrzasnęła ,ale jej wrzask przemienił się w ryk

Po chwili poderwała się z ziemi i podbiegła do wciąż mocnego zdezorientowanego Nico . 

- Znaczy ,że wygrałam ? – warknęła szczęśliwa ,skacząc na czterech łapach wokół niego

- Tak – powiedział ze śmiechem ,patrząc jak dziewczyna biegnie i przewraca swojego starszego brata ,ktory szedł w ich kierunku z Annabeth .

- Hej,nie wiedziałem,że zwierzęta mnie tak lubią – powiedział Percy ze śmiechem drapiąc za uszami wilka

- Percy ... – zaczęła mowić Ananbeth,ale przerwała ze złośliwym uśmiechem  na ustach

- Co .. ?  - zaczął Percy,ale zanim się zorientował ,już nie mial buta,a wilk zadowolony biegal po polu ćwiczebnym

- Ej ! Zły pies ! Znaczy.. wilk ! Zły wilk ! Oddawaj buta ! – krzyczał Percy ,biegnac za Alyss,która z radością szczekała i umykała bratu

- Skąd wiedziałaś ,że to Alyss ? – spytał zdziwiony Nico , patrząc jak teraz kolejność się zmieniła i Alyss w postaci wilka goniła Percego z wyszczerzonymi zębami

- Och ,jestem dzieckiem Ateny – powiedziała Annabeth ,patrząc ze śmiechem,jak jej uroczy i głupiutki chłopak ucieka przed własną siostrą

- Chodzmy – powiedziała ze śmiechem ,kiedy usłyszeli dźwięk konchy,oznaczający śniadanie i zagwizdała na wilka ,znaczy Alyss

Alyss przybiegła do Annabeth ,łasząc jej się do nóg .

- Chodź Percy – zawołała do chlopaka

- Ale Annabeth nie mam buta ! – zawołał zrozpaczony brunet

- To pojdziesz bez- powiedziała ze śmiechem i ruszyła w kierunku pawilonu,a Alyss i Nico za nią

Percy chcąc,nie chcąc, ruszyl za nimi .
3
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.