niedziela, 12 kwietnia 2015








Hola  wszystkim ! Przepraszam , że tak dawno mnie tu nie było , ale szkoła I te sprawy . :/ Mam nadzieję , że długość tego rozdziału to wynagrodzi . Btw , on jest z  początku podobnie beznadziejny  jak wcześniejszy , więc  nie mam pojęcia , jak mogłam go napisać . Cóż zostawiam was z ciągem dalszym historii Alyss , ale chcę jeszcze raz zachęcić do czytania mojego drugiego bloga : http://esperanza-umiera-ostatnia.blogspot.com/  Ogólnie  rzecz biorąc , dziękuję wszystkim , którzy to czytają I komentują ! Moje serduszko się cieszy ! xD *u*
Ps. Wybaczcie za błędy , ale nie miałam czasu poprawić . :/
Rozdział V

Alyss

Alyss rozejrzała się wokoło . Gdzie ja jestem ? pomyślała , kiedy przypomniała sobie , że ma brata Percego i ojca Posejdona. I nagle wróciły do niej wspomnienia z zeszłej nocy . Zobaczyła  ,  jak na sąsiednim łóżku leży Annabeth , a na podłodze koło niej Percy . Pamiętała  , jak wieczorem wstała i nakryła brata kocem . Nie wiedziała  , dlaczego córka Ateny przybiegła w nocy z płaczem do ich domku , ale za to wiedziała , że nie ma prawa się tym interesować . To od Percego zależy czy powie jej czy nie .

Alyss miała zacząć sprzątać  , kiedy usłyszała pukanie do drzwi .

- Proszę – powiedziała cicho

Drzwi otworzyły się na oścież . Chłodny podbuch wiatru wleciał do pokoju. Na werandzie stali dość skoncentrowani i zdziwieni Jason i Piper.

- Hm... czy mogłabyś zawołać Percego ? – spytali po chwili ciszy , patrząc po sobie

 - Percy śpi w tym momencie – powiedziała chłodnym tonem Alyss , zbierając rzeczy brata z widoku

Wtedy Jason i Piper zobaczyli leżącego Percego na podłodze  , a Annabeth śpiącą na jego łóżku .

- Co tu się dzieje ... ? – zaczął Jason,kiedy Alyss wypchnęła oboje z domku i zamknęła drzwi .

- Wyjaśnijmy sobie coś – powiedziała lodowatym tonem  , patrząc po obojgu.

- Nie wiem w jakich stosunkach jesteście z moim bratem ,ale nie obchodzi mnie to ,  jak to wygląda. Wiem ,że macie zamiar rozpowiedzieć to wszystkim  , ale nie radzę – i wyjęła spokojnie miecz , patrząc na nich z niechęcią

- Ależ Alyss ,my nic nie chcieliśmy złego powiedzieć ... – zaczęła Piper czarmową ,ale Alyss przerwała jej :

- Na mnie twoja czarnomowa Piper nie zadziała . Chroni mnie potężna moc,której nawet Hekate nie ma !

- Ale wracając do tematu Percego i Annabeth ... – zaczął znów Jason,ale przerwał  , kiedy poczuł ostrze na gardle .

- A więc tak ,jak sobie nie wytłumaczyliśmy . Mój brat ma 17 lat ,tak ? Jest prawie pełnoletni,a więc może robić co chce. Ja nie wtrącam się w jego sprawy prywatne. Poza tym , nie mogę powiedzieć ,ale wiem,że sprawa była /jest na tyle poważna,że nikt o niej nie wie , oprócz mnie i ich . Percy i Annabeth to jak bardziej normalni i porządni  ludzie na świecie i nie wiem co po waszych tępych mózgownicach chodzi,ale na pewno nic normalnego ! – wrzasnęła Alyss patrząc na nich wściekle

- Poza tym – dodała spokojnym tonem – Annabeth jest córką Ateny. Nie sądzę ,że myśli o takich sprawach o jakich myślisz ty , synu Jupitera. – powiedziała złośliwie patrząc jak chłopak robi się czerwony .

- A więc , doszliśmy do porozumienia,iż waszej dwojce nic do spraw mojego brata jasne ?! – powiedziała złowrogo Alyss patrząc po Piper i Jasonie,którzy pokiwali głowami

- Dzięki siostryczko . – usłyszeli głos .

W drzwiach domku stali Percy i Annabeth . Chłopak był już ubrany ,ale Annabeth wyglądała na strasznie zmęczoną ,choć dzielnie się uśmiechała trzymając za rękę Percego .

- A więc, Grace,co takiego ważnego miałeś mi do powiedzenia o szóstej rano ? – spytał lodowatym tonem Percy patrząc na brata ciotecznego

- Ehmm.... tak .... – zaczął niepewnie Jason patrząc na rozwścieczoną Annabeth

- Jasonie Grace tylko mi nie mów ,że sądziliście z Piper ,że ... ?! – wrzasnęła

- Nie,nie, Annabeth to nie tak ... – zaczęła Piper ,ale starsza dziewczyna zgromiła ją zwrokiem

- Hej wam ! – usłyszeli za sobą głos .

Na schodach stał Nico . Wnętrzności Alyss wykonały dziki taniec radości . Uspokój się,rozkazała sobie w duchu .

Nico jak zwykle z ponurą miną,dziś jednak  jego twarz zdobił potężny uśmiech . Jego czarne włosy trochę przydługie  ,dziś sterczały na wszystkie strony .  Alyss z zadowoleniem stwierdziła ,że Nico patrząc na nia zarumienił się trochę .

- No więc tak ... – dodał mniej pewnym głosem

- Chodźmy Nico ! – zawołała Alyss łapiąc przyjaciela za ramię i ciągnąć w kierunku pola ćwiczeń

Kiedy odwróciła się , zobaczyła jak Percy i Annabeth dziwnie się uśmiechają i patrzą na nią ,ale nie przejmowała się nimi .

Percy

Naprawdę,naprawdę nie miał ochoty tłumaczyć im dlaczego spał na podłodze,a Ananbeth byla na noc w jego domku . Zawsze uważał ,że Jason i Piper są wspanialymi przyjaciółmi,ale czasem poprostu nie potrafili przytrzymać języka za zębami . Nie chciał ,żeby skończyło się to rozmową z Chejronem albo co gorsza Panem D.  Chciał sam na początku porozmawiać z nimi  i poprosić o jakąś radę ,co robić. Nie chciał ,żeby Annabeth cierpiała.

- A więc ? – przerwał mu przemyślenia głos Annabeth

- A więc,czemu przyszliście o szostej rano do Percego ?

- No więc... chcieliśmy powiedzieć,że ... Chejron skontaktował się Reyną i ... – powiedział Jason rumieniąc się

- I Reyna zgodziła się aby wymiana Obozów zaczęła się już od przyszłego tygodnia ! – zawołała Piper

- Cudownie. Ale dlaczego nie mogło to poczekać do śniadania ? – spytała lodowatym tonem Annabeth

- No wiesz,chcieliśmy wam... jak najszybciej powiedzieć .... – zaczął  Jason,ale patrząc na srogich minach przyjaciół przestał

- Przepraszamy ,że Wam przeszkodzilismy – dodała Piper patrząc na Percego i Annabeth

- I tak zaraz muszę sprawdzić stan domku Ateny – powiedziała Annabeth zmęczonym tonem ,po czym pocałowała Percego w policzek i pobiegła

- Wiecie co chyba pójdę sprawdzic,czy Drew nie rządzi się zbytnio – powiedziała Piper zmienionym głosem i poszła nie żegnając się ze swoim chłopakiem.

Percy wreszcie zrozumiał dlaczego ostatnio Jason się tak dziwnie zachowuje ! To potwierdzało jego wcześniejsze przypuszczenia.

- Chodź, wejdź – zaprosil go do środka ,pokazując mu wolny skrawek podłogi

Sam szybko pościelił swoje łóżko i przysiadł na nim . Alyss posprzątała jego rzeczy ,więc nie musiał się przejmować inspekcją pokoi . Zauważył ,że Jason jakby się rozluźnił i z ciekawością przyglądał się jego pokojowi .

- Ehmm... Jason czy ostatnio wszystko u Ciebie w porządku ? – spytał spokojnie Percy

- Tak. Czemu pytasz ? – Jason wstał i wygladził nieskazitelną koszulkę , nie patrząc na przyjaciela

Percy wiedział ,że ponieważ Jason mieszkał parę dobrych lat w rzymskim Obozie,nauczył się być prefekcyjnym aż do przesady . Zawsze rozśmieszało to Percego ,który ilekroć próbował zabłysnąć czymś Annabeth ,kończyło się to katastrofą .

- Nie ,tak poprost pytam,bo zauważylem,że pomiędzy Tobą ,a Pipes dzieje się coś dziwnego – powiedział Percy patrząc na Jasona

- Musiałeś odnieść mylne wrażenie. – powiedział zimnym głosem Jason,ale Percy wiedział ,że udaje tylko nie poruszonego tymi słowami .

- Jason ,wiem ,że coś się dzieje . Powiedz mi . Jesteśmy rodzeństwem . – powiedział Percy znow po chwili ciszy

- To może ty mi powiesz co się dzieje międyz Tobą ,a Annabeth ?! – wrzasnął blondyn ,patrząc jak brunet blednie

- Jasonie ,nic nie rozumiesz. – potrząsł głową i odwrócił wzrok

- Nie mogę Ci powiedzieć co się dzieje. Obiecałem jej. Nie mogę pozwolić,żeby cierpiala. – powiedział Percy to z takim smutkiem i żalem,że Jason momentalnie przestał gniewać się na przyjaciela

- Percy ? Czy coś grozi Annabeth ? –spytał Jason

- Nie,nie . Ona po prostu ... – zaczął Percy ,ale w porę się powstrzymał .

- Spokojnie możesz mu powiedzieć . – odezwała się za nimi Annabeth podchodząc powoli do Percego i przytulając się do niego

- I tak by się w końcu dowiedział. – powiedziała słabym głosem

- Annabeth nie musisz naprawdę... – zaczął Jason,ale Annabeth przerwala mu :

- Jason zamknij sie na chwilę. Chodzi o to ,że odkąd pokonaliśmy Gaję ... – Annabeth wzięła odech

- Chodzi o to ,że od całego długiego miesiąca śnią mi się różne okropne rzeczy. Leo ,który gdzieś żyje . Moi i Percego przyjaciele ,ktorzy umarli za nas. Ale najczęściej śni mi się Percy ,kiedy zabrała go Hera. Kiedy walczył w  mojej obronie. I chodzi o to ,że śni mi się jego martwe ciało ,całe zakrwawione. I ... kiedy nie ma Percego kolo mnie,te wszystkie rzeczy wydają się takie realne i budzę się z krzykiem . I ... nie potrafię, nie daję sobie rady z tymi snami . Dlatego właśnie przybieglam tej nocy do Percego. Musiałam zobaczyć go i widzieć ,że żyje i się dobrze czuje. – skończyla Annabeth patrząc Percemu w oczy

Percy wziął i nie zważając,że jego przyjaciel patrzy pocalował Annabeth .

- Dlatego właśnie ja spałem na podłodze,a Annabeth na łóżku. Nie mogę pozwolić aby cierpiała – dodał usmiechając  się lekko i przytulając dziewczynę

- Och ,Annabeth... – powiedział Jason,patrząc na nich

- Nie przejmuj się ,coś wymyślimy – powiedział Percy klepiąc przyjaciela po plecach widząc jego strapioną minę

- Dobra zostawiam Wam – Annabeth wyczuła,że Jason wstydzi sie przy niej przyznać się Percemu ,więc uściskała swojego chłopaka ,po czym ruszyła w kierunku ,w którym poszli wcześniej Nico i Alyss.

- Percy pomozesz mi ? – spytał po chwili Jason

- Jasne- odparł Percy opierając się o kolumnę, potrzymującą sufit

- Chodzi o to ,że strasznie lubie Pipes i jest cudowną dziewczyną i wogóle,ale boję się,że wszystko co robię okazuje się mało romantyczne dla jej matki . Boję się,że pewnego dnia obudzę się i zobaczę stado gołebi atakujących mnie za to  ,że jestem mało romantyczny ! Poza tym nie wiem czemu ale Pipes ostatnio dziwnie się zachowuje . Chyba trochę obwina mnie i siebie ,za to co stało się z Leo . Poza tym ja chyba coś jeszcze czuję do Reyny ! – powiedział to na jednym odechu Jason

- Do świętej Hery ,stary  – odparł tylko Percy patrząc na kumpla zdziwiony


- Wiem , wiem – powiedział zmęczony Jason chowając twarz w dłonie

- Hej,nie o to mi chodziło. Wymyslimy coś – podszedl do niego Percy

- Zazdroszczę Ci ,że ty nie masz takich problemów – powiedział Jason

- Stary ,ale jakie ja miałem jak byłem młodszy ! – zawolał Percy i opowiedział Jasonowi całą historię

Jak od zawsze podobala mu się jego przyjaciółka Annabeth. Jak sądził,że podobał jej się ich dawny wróg,a kiedyś przyjaciel Annabeth ,Luke Castellan. Jak bał się,że ją straci kiedy ona dołączy do Łowczyń Artemidy,a nie potrafił jej tego powiedzieć . Jak po raz peirwszy pocałowała go kiedy bliski śmierci . Jak trafił na wyspę do Kalipso ,która się w nim zakochała,ale on nie odwzajemniał jej uczuc . Jak na drodze stanęła potem Rachel,szalona rudowłosa ,którą Percy traktował zawsze jak przyjaciółkę . Kiedy skończył Percy zauważyl,że Jason przygląda mu się z podziwem i ze zdumieniem.

- Stary, jak ty to wszystko wytrzymałeś ?

- Ach, były jeszce o wiele gorsze rzeczy ,ale nie czas teraz na sentymentalne opowieści . – odrzekł Percy

- Wracając zaś do tematu przejdzie jej w sprawie Leo . Zrozumie ,że to niczyja wina . Zaś co się tyczy romantyzmu, to się nie przejmuj. Ja kiedy próbowałem poderwać Annabeth , a to  kończyło się tym ,że zaśmiewała się ze mnie i mówiła mi ,jaki głupi jestem . Nie przejmuj się ,naprawdę . Jakoś spotkam się dwa lata z Annabeth ,a Atena jeszcze mnie nie zabiła– roześmieli się obaj

- A co z Reyną ? – spytał Jason

- A z Reyną , to Ci stary niezbyt mogę pomóc. Wiedz ,że jak coś to nie jesteś sam w tym bagnie .

- Jak to  ?

- Reyna jakby to powiedzieć ... sugerowała mi ,żebysmy zostali więcej niż przyjaciółmi ...,ale ja chociaż miałem wyprutą pamięć pamiętałem Annabeth i poprostu ... powiedziałem Reynie,że już mam dziewczyne i że mi przykro ,ale od tego czasu Reyna nie chce ze mną rozmawiać . Chciałem żeby była moją przyjaciółką . Doradziła mi by co zrobić z tą sytuacją z Annabeth. – powiedział Percy

- Rozumiem. – odparł wolno Jason

- Jason chodzi o to co sam do nich czujesz. Musisz zdecydować . W końcu któraś Ci wybaczy – powiedział Percy i wyszedł z domu,a Jason za nim

Annabeth

Annabeth spokojnie oddaliła od domku Percego . Co ja zrobilam ,co ja zrobiłam ,karciła siebie w duchu . Najpierw w nocy jak wariatka wleciała do domku Percego i rozpłakała się jak dziecko .Potem pozwolila by jej chłopak poniósł ją na rękach i położył u siebie w łóżku . Potem sam z siebie połozyl się na podłodze kolo niej i spał całą noc pilnując jej . Potem ta niezręczna sytuacja z Jasonem i Piper,a na koniec teraz rozmowa z Jasonem i Percym . I tak myslała kiedy usiadła na głazie ,patrząc na zburzony ocean . Miała ochotę wymazać z pamięci wydarzenia z ostatnich paru godzin . Była taka szczęśliwa leżąc koło Percego . Chciała żeby to trwalo wiecznie . Ale tak nie mogło być . Percy będzie próbował znaleźć rozwiązanie,ale nic nie da się zrobić . Ta sytuacja jest bez wyjścia .

Annabeth spojrzala na siebie. Była nieuczesana, jej włosy poplątały się . Na obozową koszulkę wrzuciła.... no jasne sweter Percego . Nawet nie zdając sobie sprawy wtuliła nos w przyjemny materiał,który pachniał jak jej kochany Glonomóżdżek . I kiedy tak siedziała ,nagle poczuła jak czyjeś silne ramiona chwytają ją i obracają do siebie .

Percy stal z roziskrzonym wzrokiem patrząc na Annabeth . Ona nie mogła znieść tego spojrzenia . Jednak Percy nie puścił jej i jeszcze bliżej przysunął sie do niej. W koncu przestała sie opierać . Zrozumiała ,że zmieni losu . Los związal ją z nim i to było ważne.

- Hej – powiedział w końcu Percy całując Annabeth

- Percy ,przepraszam Cię – powiedziała Ananbeth zanim ugryzla się w język

- Za co ? Za to dzisiaj ? – spytał zdziwiony Percy ,a dziewczyna kiwnęła głową

- Mądralińska , jesteś  czasami zupełnie glupiutka . – powiedział Percy tuląc do siebie Annabeth

- To była najwspanialsza noc w moim zyciu . No oprócz wspolnej nocy w stajniach na Argo II . – powiedział ze śmiechem

- Nie obchodzi mnie to ,co sobie inni myślą . Obchodzi mnie tylko to ,żebyś była szczęśliwa i bezpieczna – powiedział znów

- Percy ... ja nie wiem co powiedzieć ... – wyjąkała Ananbeth ,a Percy jej przerwał :

- Co powiesz na : Kocham Cię Percy ? – spytał udając poważnego

- Kocham Cię Percy – powiedziała Annabeth całując go

- Kocham Cię Annabeth – powiedział chłopak patrząc w jej szare oczy

- I jeszce coś .  Świetnie wyglądasz w pożyczonych moich ubraniach  . – powiedział ze śmiechem widząc zdziwienie na twarzy Annabeth

Alyss

Alyss przebiegła parenaście metrów od domku,az wkurzona usiadła na trawie. Była wściekła,że nawrzeszczała na Jasona i Piper. Zawsze byli dla niej mili i sama nie wiedziała dlaczego tak się zachowała. I jeszcze do tego Nico . Złapala go za rękę ! Jesteś strasznie głupia,powiedziała sobie,patrząc w ziemię .

- Idziemy ? – spytał cicho Nico ,podając jej rękę

- Tak – powiedziała słabo i ruszyli w kierunku placu ćwiczebnego

- Alyss ... – zaczął Nico ,ale widząc jej srogą miną przestał i poprostu szli w milczeniu

Kiedy dotarli na miejsce  wyjęli miecze i zaczęli walczyć z wyimaginowanymi przeciwnikami . Po pewnym czasie Alyss zauważyła ,że ruchy Nica są bardziej płynne od jej . Jakby chłopak ... tańczył ,pomyślała zdziwiona .

- Co się stało ? – spytał Nico ,patrząc z niepokojem na Alyss,która od dluższego czasu poprostu stała i się gapiła na chłopaka.

- Jak ty to robisz? – spytała zaciekawiona

- Co jak robię ? – spytał jeszcze bardziej zdziwiony Nico

- No wiesz... ty jakby .... walczysz w jakimś rytmie .... – powiedziała rumieniąc się ,po czym przybrała poważny wyglad twarzy

- Ach ,o to ,chodzi . – powiedział spokojniejszym tonem Nico

- Po prostu każdy walczy w swój niepowtarzalny sposób . Twój brat na przykład rzuca się na przeciwnika ,często w szale . Ja zaś przyzwyczaiłem się do ciszy,więc tknę ,siekam cicho ,aby nie wywoływac nie potrzebnego hałasu. Poza tym , te ruchy przypominają mi o kimś bliskim– powiedział  Nico ,nie patrząc na nią

- Ale to musi byc okropne,być przyzwyczajonym do ciszy ! – krzyknęła Alyss,zanim przemyślała swoje słowa

- Może – odparł beznamiętnie Nico, znow nie patrząc na nią

Alyss zdenerwowało ten lekceważący i wyniosły ton Nica . I do tego jeszcze stał odwrócony do niej tyłem. Tego za wiele ! Dziewczyna przypomniała sobie moc oceanu i   skupiła się i ....

- Co do ... ?! – wrzasnął Nico,odwracając się, kiedy  potężny słup wody ,trzasnął go w twarz

- Powinieneś był uważny . Wrog zawsze może Cię podejść . – powiedział złośliwie Alyss,patrząc jak chłopak rumieni

- Bierz miecz i walczymy – warknęła na niego podając mu jego styligijski miecz

Tak przez długi,długi czas słychać było tylko głuche stukanie . Oboje cieli,pchali i odparowywali sobie ciosy . I wtedy Nico wtrącił miecz z ręki Alyss.

- Poddaj się – powiedział ,patrząc na dziewczynę spokojnie

Jednak Alyss zebrała się w sobie i natarła na chłopaka . Kiedy biegła ,biegła ,poczuła ,że znajduje się blisko Ziemi ! Dotykała  brzuchem mokrej trawy . Poczuła ,że ręce się jej wydłużają . Szczęsliwa zobaczyła jak Nico blednie i kieruje miecz na jej klatkę piersiową. Ona jednak nie przejmowała się . Wzięła rozpęd i przeskoczyła nad głową chlopaka ! Poszybowała kawałek,aż ciezko opadła na trawę .

- Aałaaa ! – wrzasnęła ,ale jej wrzask przemienił się w ryk

Po chwili poderwała się z ziemi i podbiegła do wciąż mocnego zdezorientowanego Nico . 

- Znaczy ,że wygrałam ? – warknęła szczęśliwa ,skacząc na czterech łapach wokół niego

- Tak – powiedział ze śmiechem ,patrząc jak dziewczyna biegnie i przewraca swojego starszego brata ,ktory szedł w ich kierunku z Annabeth .

- Hej,nie wiedziałem,że zwierzęta mnie tak lubią – powiedział Percy ze śmiechem drapiąc za uszami wilka

- Percy ... – zaczęła mowić Ananbeth,ale przerwała ze złośliwym uśmiechem  na ustach

- Co .. ?  - zaczął Percy,ale zanim się zorientował ,już nie mial buta,a wilk zadowolony biegal po polu ćwiczebnym

- Ej ! Zły pies ! Znaczy.. wilk ! Zły wilk ! Oddawaj buta ! – krzyczał Percy ,biegnac za Alyss,która z radością szczekała i umykała bratu

- Skąd wiedziałaś ,że to Alyss ? – spytał zdziwiony Nico , patrząc jak teraz kolejność się zmieniła i Alyss w postaci wilka goniła Percego z wyszczerzonymi zębami

- Och ,jestem dzieckiem Ateny – powiedziała Annabeth ,patrząc ze śmiechem,jak jej uroczy i głupiutki chłopak ucieka przed własną siostrą

- Chodzmy – powiedziała ze śmiechem ,kiedy usłyszeli dźwięk konchy,oznaczający śniadanie i zagwizdała na wilka ,znaczy Alyss

Alyss przybiegła do Annabeth ,łasząc jej się do nóg .

- Chodź Percy – zawołała do chlopaka

- Ale Annabeth nie mam buta ! – zawołał zrozpaczony brunet

- To pojdziesz bez- powiedziała ze śmiechem i ruszyła w kierunku pawilonu,a Alyss i Nico za nią

Percy chcąc,nie chcąc, ruszyl za nimi .
UDOSTĘPNIJ TEN POST

3 komentarze :

  1. B E Z N A D Z I E J N E?! Ja ci zaraz dam beznadziejne! To było tak piękne, ze z radości zaczęłam kwiczeć i oplułam monitor xd JA CHCĘ WIĘCEJ! Bo jak mi nie napiszesz więcej to znajdę cię i będę torturować aż mi napiszesz :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam ,że moje wypociny tak działają . o-o W takim razie muszę iść na polityka ! xD A tak na serio , dzięki wielkie ! *u*

      Usuń
  2. Zarąbiste…(nie mam słów, dlatego moje komentarze są takie króciutkie)
    Luna:D

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.