wtorek, 24 marca 2015

Po tak długiej przerwie nareszcie znalazłam chwilę na wstawienie kojenego rozdziału . Od razu dziękuję wszystkim ,którzy czytają to I mam nadzieję ,że zaczną komentować ,ponieważ strasznie ochodzi mnie opinia ! xD Btw , być może wkrótce pojawi się na blog zapowiedź , pewen historii ,niestety już nie związanej z Percym czy Harrym . :c Ale na razie wróćmy do wydarzeń na Long Island ....



Rozdział IV

Percy

Percy rozejrzał się po twarzach swoich sprzymierzeńców . Wytłumaczył im szybko plan , ostrzegając przed strzałami dzieci Apolla i różnymi innymi niebezpieczeństwami ze strony wrogów. Drużyna rozbiegła się . Na polanie został tylko Percy , Nico , Jason i Alyss. Dziewczyna z podejrzanym uśmiechem podrzucała srebny łańcuszkiem,który co raz z kolejnym rzutem zmieniał kolor na złoty,aż w końcu rozbłysnął złotym światłem . Wszyscy zasłonili odruchowo oczy .

- Co to jest ?!- krzyknął zdziwiony Jason,patrząc jak Alyss spokojnie próbuje rozplątać łańcuszek .

- Nasza tajna broń – powiedziała spokojnie,a chłopcy wtrzeszczyli na nią oczy.

- Co ?!- spytał niezbyt mądrze Percy .

- Patrzycie – powiedziala Alyss ,zakładając łańcuszke na szyję .

Przez chwilę nic się nie działo i Jason,Percy i Nico patrzyli na Alyss jak na wariatkę . Jednak chwilę potem poczuła znajome łaskotanie na plecach i ... już .

- Co do ... ? – zaczął Nico .

- Jesteś niewidzialna ! – wrzasnął Percy .

- I o to chodziło – odrzekła Alyss.

- Idziemy – zakomenderowała .  

I ruszyli w kierunku czerwonej flagi .

Nico i Jason cichaczem skradali się ku fladze . Mieli kamuflujące zbroje od synów Hefajstosa,więc zlewali się z otoczeniem . Alyss miała cichą nadzieję,że nie dotrą do flagi,bowiem wtedy nadejdzie czas na plan B .

Percy spokojnie szedł do Annabeth ,która równie spokojnie stała i opierała się na drzewiec flagi .

- Hej,Mądralińska- powiedział Percy

- Wiedziałeś ,że ja tu będę ,prawda ? – odparła  Annabeth

- No pewnie ! Wiem też ,że posłałaś dzieci Apolla i Afrodyty nad rzekę aby wymęczyły dzieci Hefajstosa ,co nie ? – powiedział zadowolony

- Nie,to nie prawda – powiedziała zmienionym głosem Annabeth

Nagle usłyszeli głuchy brzdęk. Zza krzaków wypadło ciało zemdlałego chłopaka z drużyny czerwonej. Za chwilę z drzewa spadła kolejna nieprzytomna osoba.

- Percy do jasnej anielki, czy zamierzasz ukatrupić połowę Obozu ? – powiedziała zdenerwowana Annabeth ,widząc jak kolejny jej sprzymierzeniec leży bez życia na trawie u jej stóp

- Nie – odparł łobuziersko Percy i skierował Orkan na Annabeth

- Chcesz walczyć, więc walczmy – warknęła dziewczyna i zaczęli się bić .

Percy czuł się jak za dawnych lat , kiedy mieli po 12 lat i próbowali się nawzajem pozabijać . Cięli ,pchali i naskakiwali  na siebie. Nagle poczuł ,że Annabeth patrzy na niego jakby miała zamiar go ukatrupić . Zobaczył,że przez czysty przypadek ,  gdy ktoś zakradł się do niego z tyłu, rąbnął go łokciem w nos.

- Sorry ! – krzyknął  ,  broniąc się przed wściekłymi atakami  Annabeth

- Annabeth , wiesz co ? – powiedział , nie przerywając walki

- Przypomina mi się ,  jak byliśmy młodsi i próbowaliśmy się pozabijać nawzajem ! – powiedział ze śmiechem

- Ach, tak , Glonomóżdżku , aż tak pragniesz śmierci z mojej ręki ?! – zadrwiła Annabeth

Nagle dziewczyna wytrąciła Percemu miecz z ręki, który przeleciał parę metrów od niego .

- Ej ! – krzyknął niezadowolony

Annabeth podstawiła swój sztylet pod jego gardło .

- Ostatnie słowa, hmm ?

- Jesteś śliczna,kiedy się złościsz – powiedział uśmiechnięty Percy i pocałował ją

- A ty jesteś okropny ! Całujesz mnie,chociaż wiesz,że mam ochotę Cię ukatrupić ! – krzyknęła Annabeth , ale bez złości

- Wiem dlatego tym bardziej Cię .... – przerwał Percemu okrzyk zwycięstwa

Clarisse (jego dawna nieprzyjaciółka) i jej dwóch braci trzymało za ręce Jasona i Nico . Oboje wyglądali na lekko zmęczonych ,ale zadowolonych.

- Mam więźniów  , ptaszyny ! – wrzasnęła Clarisse rozpromeniona

- I co Percy twoj plan nie zadziałał – powiedziała zadowolona Annabeth

- To nie był mój plan – odparł Percy i uśmiechnął się , widząc zdziwienie na twarzy dziewczyny

- Jak to ... ? – spytała, kiedy zobaczyła jak czerwona flaga samoczynnie przemieszcza się z kierunku Percego

- Co się dzieje ? – spytali wszyscy przeciwnicy Percego,  będący na tej polanie

- A to taki mały chwyt wojenny – zaśmiał się Percy

- Nazywamy go Alyss

I wszyscy zobaczyli , jak nagle flaga przestaje sie poruszać i obok niej materlizuje się Alyss.

- Jak ... ? – zaczęła Annabeth, ale znów przerwał jej Chejron , który nadbiegł z resztą uczestników zabawy .

Alyss

- Drużyna niebieska wygrywa ! – krzyknął Chejron

I nagle Alyss poczuła , jak zmienia się . Tylko nie to,  zdążyła pomyśleć , kiedy poczułą jak rozpościera skrzydła i zaczyna latać .

- Nareszcie – wyszeptał Chejron , patrząc na Alyss

- Chejronie ,co się dzieje ? – spytała zdziwiona Annabeth , stojąca kolo Piper

- Nareszcie – powtarzał Chejron , patrząc jak Alyss jako wielka sowa puchówka zatacza kręgi nad Obozem

Kiedy Alyss wreszcie wylądowała poczuła ,że wszyscy wpartują się w nią . Strzepnęła lekko pióra sowy z ramion .

- A więc ... – zaczęła ,ale przerwał jej Chejron

- Witaj córo najpotężniejszych , witaj pogromczynio Natury , Pani Świata , władczynio nasza, córo Rzymu , wybawczyni Duszy i Księżno Wszechświata . Witaj Alyss , wita Cię lud twój i uniżony sługa .

Wszyscy popatrzyli na Chejrona ,jakby oszalał .Oprócz Ananbeth .

- To ona – wyjąkała patrząc ze strachem na Alyss

- To ona Chejronie – powtórzyła znów ale pewniejszym głosem ,patrząc na Chejrona

- Tak Annabeth – odparł Chejron kłaniając się Alyss

- Ona zjednoczy rozdzielone – powtórzył centaur

Oboje Annabeth i Chejron wymienili ukradkowe spojrzenia . Mieli znów zacząć mówić ,kiedy przerwał im Percy wskazując na coś nad głową Alyss.

- Uznana – powiedział słabo

Alyss nie wiedziała ,co w tym złego dopóki nie zobaczyła .... trójzębu Posejdona nad swoją głową .

- Ach , córka Posejdona  , ta na którą czekaliśmy – powiedział uśmiechnięty Chejron

Wszyscy pokłonii się Alyss ,patrząc na nią ze strachem .

- Czemu klękacie przede mną ? – spytałą się zdziowiona

- Jesteś dzieckiem Wielkiej Trójki . Jesteś potężniejsza od większości z nas. – powiedziała,  wstając Piper

- Ale ja nie chcę być potężna ! – krzyknęła Alyss ,nie zwracając uwagi ,że mowi jak rozkapryszone dziecko.

Wszyscy popatrzyli po sobie. Sadzili,że dziewczyna będzie wyższać się czy coś czy może zmieni się nagle boginię ,ale nic takiego się nie stało . Alyss stała skamieniała i patrzyła jak wszyscy powoli odchodzą do swoich domów,szeptając o niej. Zmęczona przesiadła na pniu drzewa.  Nie chciała już tu zostać . Nie,nie można tu zostać pomyślała sobie . Miała zamiar znów zmienić się w ptaka ,ale poczuła ,że taka przemiana mogąłby kosztować ją za duzo,więc powlokła się w kierunku swojego starego domku .
3

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 3

No dobra ,dobra ! Wiem ,że ten rozdział jest najbardziej denny ,ale co mam zrobić ! :/ Mam nadzieję ,że w końcu jednak pojawią się lepsze części tej opowieści ( spojlers ahead , Julie ! <3 ) I że okaże się ,że jednak ten blog jest czegoś warty . Obiecuję ,że będzie mniej scen z Percabeth ,bo wybaczcie ,ale nie potrafię o nich pisać ,żeby nie wyskoczyć z czymś . ( tak ,tak , Julie chodzi o dzisiejsze spotkanie u K. :3 ) Chciałabym podziękować Julie I Alicji ,które starały się pomóc mi jak mogły aby ten tekst był w miarę poprawny ,ale główne poprawki zawdzięczam Olci . <3 ALE I TAK DANKE  WASZEJ TRÓJCE !! <3
Rozdział III

Alyss
Po  długim śnie , Alyss potarła zmęczone oczy . Rozsunęła żaluzje,aby łagodne promyki słońca wpadły do pokoju i oświetliły ponure miejsce. Choć było wcześnie , Alyss powoli ubrała się w swoją ukochaną wojskową kurtkę , nową koszulkę Herosów i szorty ,po czym wyszła na werendę . Postanowiła rozruszać sie i poszła nad ocean.

Tak,ocean. Zawsze uwielbiała wodę i wszystko co z nia związane . Jednakże żyjąc na ulicy nie często miała okazję do popływania. Postanowiła to dzisiaj zmienić i wyciągnąć kogoś na wspólną zabawę. Nigdy,przenigdy nie bawiła się z nikim,gdyż Andrew  uważał zabawę za marnotrawstwo czasu i zabraniał jej kolegowania się ze wszystkimi .

Te przemyślenia przerwal Alyss pewien widok. Dwoje ludzi ,odwróconych do niej tyłem ,najwyraźniej spało  na plaży . Dla dziewczyny taki widok nie był dziwny ,bowiem często sama sypiała nad oceanem . Jednak to co ją zaskoczyło to to ,że tymi dwoma osobami byli ... Percy i Annabeth ! Alyss zdziwiła się ,co robią na plaży o tej porze ,jednakże gdy podeszła bliżej zauważyła ,że ich usta są sine ,jakby ... spędzili tu całą noc ! W Obozie nie jest tak zimno jak normalnie,ale i tak w nocy przydaje się kołdra. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko ,widząc jak ręka Percego leży na głowie Annabeth,zupełnie jakby ją gładzil po włosach , a jej głowa opiera sie o klatkę piersiową chłopaka . Alyss nie chcąc psuć tej chwili ,wycofała sie chyłkiem do swojego domku .

Percy

Percy poczuł jak czyjaś ręka delikatnie gładzi po go włosach . Na poczatku pomyślał o matce,ale ona była daleko ,a on był ... na właśnie w Obozie ! Z Annabeth ! Chłopak uśmiechnął sie i otworzył oczy .

Koło niego siedziała już całkiem rozbudzona Annabeth ,która wpatrując się w fale ,nie zauważyła ,że Percy się obudził i wciąż gładząc go po włosach :

-  Afrodyto , chciałabym żeby ta chwila trwała wieczna – powiedziała szczęśliwa Annabeth kiedy spojrzała ,że jej chłopak bezczelnie jej się przygląda.

- Percy , obudziłeś się ?!- spytała oblewając się rumiencem

- Oj Annabeth – powiedział tylko chłopak i przyciągnął ją do siebie ,po czym pocałował ją

- Nic nie stanie mi na przeszkodzie,żeby  być z Tobą na zawsze – powiedział poważnym tonem patrząc w jej stalowo burzowe szare oczy ,teraz napełniające się łzami .

- Hej ,nie płacz ,nie chciałem Cię ... zdenerwować czy coś – powiedział ze strachem,że powiedział coś za dużo,jednak Annabeth nie słuchała go . Zarzuciła mu ręce  na szyję i zaczęła płakać . Chłopak trochę zdziwiony przytulił ją . Kiedy w końcu Annabeth spojrzała na Percego ,on wreszcie zrozumiał ,że to nie były łzy smutku. To były łzy szczęścia.

-Percy , nic i nikt nie potrafi nas rozdzielić . – powiedziała odważnie i pocałowała  go .

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kiedy Percy znów zobaczył Ananbeth była pora obiadu. Na śniadaniu nie dostrzegł jej w tłumie. Później był potrzebny do szkolenia młodych herosów. Dopiero kiedy dostali godzinę przerwy przed Capture the Flag , zobaczył ją . Byłą piękna jak zwykle . Jej długie ,lekko kręcone blond włosy były związane z kucyk . Dla niektórzych mogłoby się wydawać,że blondynki nie są zbyt mądre,ale Annabeth łamała ten sterotyt . A jej oczy ! Duże, stalowo  szare patrzące na człowieka z pewną arogancją , podejrzliwością ,a I jednocześnie z dawką życzliwości.Wszyscy mówią, że wyraz oczu Annabeth zmieni się, gdy widzi Percy'ego. Ze stalowo szarych zmieniają się na mgielno szare ,które patrzą na chłopaka z politowaniem,zaufaniem,a przede wszystkim miłością .

- Glonomóżdżku ?- spytała Annabeth patrząc na swojego chłopaka ze śmiechem

- Ach,tak,tak – powiedział Percy ,wciąż myśląc nieprzytomnie

I nagle świat zawirował u przed oczami . Poczuł jak całym ciężarem ciała opada na trawę .

- Co do ... ? – wykrztusił ,kiedy zobaczył ostrze sztyletu pod swoim gardłem

- Czy nie mówiłam Ci abyś miał się na baczności ? – powiedziała Annabeth patrząc na chlopaka ,udając rozgniewaną

- Mówiono mi zaś ,abym uważał na pewną blondynkę ze sztyletem ,jak ona się nazywała .... hmm... już wiem ! Annabeth ! – powiedział ze śmiechem ,widząc jak jego dziewczyna rumieni sie ,aby za chwilę trzasnąć go w łeb .

- Ej ! Za co to ! – spytał udając obrażonego

- Za to ,że jesteś idiotą. – powiedziała słodko Annabeth .

Percy złapał dziewczynę za rękę i przewrócił na trawę . Teraz oboje leżeli blisko siebie. Percy widział jak stalowo szare oczy Annabeth świdrują go na wylot ,chcąc dowiedzieć ,dlaczego do licha ,ją przewrócił . Percy nachylił sie i pocałował ją .

- Jesteś niemożliwy ! – krzyknęła Annabeth szczęśliwa

- Ty też , Mądralińska- powiedział Percy pomagając jej wstać

Alyss

Alyss nigdy nie czuła się tak szczęśliwa ,jak przez te dwa krótkie dni . Poznała wiele nowych ludzi,którzy choć obcy ,przyjęli ją jak siostrę . Stworzyli jej dom ,którego nigdy nie miała .

Andrew,pomyślała ciąc w manekin na polu bitewnym . Wokół niej grupa chłopców i dziewcząt także walczyła z wyimaginowanym przeciwnikiem. Otrząśnij się, powiedziała sobie w duchu ,kopiąc lalkę . Zapomnij o tamtym życiu,powtarzała pchając,ciachając .

- ZAPOMNIJ O TAMTYM ŻYCIU ! – wrzasnęła w końcu na głos ,aż wszystkie ptaki poderwały się z gałęzi .

- CHOLERA,ZAPOMNIJ ! – znów wrzasnęła kierując mieczem w lalkę

Wszyscy trenujący obok niej podnieśli zobaczyć,czy się dzieje ,ale nie zauważyli nic dziwnego więc wrócili do swoich zajęć .

- Zapomnij,zapomnij – mamrotała Alyss , dopóki nie zobaczyła ,że posiekała manekina na drobne kawałeczki. Reszta trenujących spojrzała na nią jak na wariatkę .

- Przepraszam – powiedziała cicho i spuściła głowę

Alyss od zawsze była silna . W szkole często wdawała się w bójki ,które kończyły się wylaniem jej ze szkoły . Tutaj myślała,że będzie jedną z tych słabszych i ta myśl podobala jej się . Jednak sądząc po minach jej kolegów można rzecz,że będzie postrachem młodszych uczestników Obozu .

- Super- mruknęła

- Co super ? – spytał głos za nią

Alyss szybko odwróciła się i wyciągnęła miecz kierując na pierś przeciwnika . Okazał sie nim Nico , chłopak ,który pomógł Percemu i Jasonowi zabić draga . Na jego widok serce Alyss dziwnie podskoczyło . Skarciła siebie w duchu .

- Czemu mam przyjemność z Tobą rozmawiać ? – spytała oschłym tonem ,próbując ukryć niepewność

Nico wyglądał na dość zdezorientowanego i zagubionego .

- Słucham ? – spytał sie po chwili

Alyss miała ochotę mu wrzasnąć w twarz,żeby się odczepił i dał jej spokój ,ale Nico powiedział :

- Miałem zamiar pokazać Ci Obóz – powiedział lekko rumieniąc się

Alyss poczuła ,że już lubi tego niskiego mrocznego chłopaka . Inny na jego miejscu próbował by albo uciekać albo podrywać . W obu przypadkach Alyss skopała mu by pośladki .

- A więc chodźmy – powiedziała i ruszyła w kierunku lasu

Przez pewien czas szli w ciszy. Z jednej strony podobało się to Alyss ,która zachwycała się widokiem rozłożystych drzew , kolorowych ptaków przelatujacyh nad jej głową , czystej plaży nad oceanem .

- Jakie pieknie- westchnęła glośno patrząc na mieniącą się taflę wody w blasku zachodzącego słońca

Czekaj ,zachodzącego słońca ?!

- Czy tu czas płynie szybciej ? – spytala się zdziwiona Nico

- Jeśli jest się szczęśliwym,czas zawsze płynie szybko – powiedział smutnym głosem chłopak

- Czemu nie jesteś szczęśliwy ? – wymknęło się z Alyss ust ,zanim przemyślała to

- To ... długa historia ... – powiedział Nico zmęczonym i najsmutniejszym głosem jaki Alyss kiedykolwiek słyszala u kogoś

Nico patrzył na fale oceanu ,ktore delikatnie obmywaly im stopy. Alyss miała ochotę przytulić go i pocieszyć ,ale wiedziała,że nie spodoba mu się to . Zamiast tego położyła mu rękę na ramieniu i powiedziała :

- Nico ,choć się nie znamy za dobrze,wiedz,że jeśli masz problem możesz zawsze do mnie z nim przyjść – uśmiechnęła się i kontynuowała :

- Po to są przyjaciele – i spojrzala na twarz chłopaka ,na której zagościł lekki uśmiech

Wtedy usłyszeli dźwięk konchy,oznajmiający kolację i wieczorny apel .

- Chodźmy – powiedział Nico weselszym tonem niż wcześniej i złapał Alyss za rękę i pobiegli w kierunku pawilonu

Alyss podeszła do ogniska,gdzie wrzucali ofiary dla bogów .

- To dla Ciebie . – powiedziała tylko ,patrząc jak zapach palonego jedzenia unosi sie do nieba

Miała już siadać koło swojego stołu ,kiedy zobaczyła jak oczy wszystkich skierowane są na Chejrona.

- Dziś jest Capture the Flag. – słowa centaura spotkały się z ogólną radością

- Cisza ! – powiedział wesoło Chejron

- Na kapitana drużyny czerwonej wybieram ... Annabeth ! – dało się usłyszeć radosne okrzyki

- Na niebieskiej zaś ... – kontynuował Chejron

- Na pewno Percy ! – krzyknął ktos z tyłu

- NIEEEEEE !! – zaczęli krzyczeć inni uczestnicy

- Dlaczego ? – spytała głośno Alyss ,nie zwracając ,że wszyscy się na nią patrzą

- Percy i Annabeth znają się od kiedy skończyli 12 lat . Znają każdy swoj ruch. – powiedziała pewna wysoka dziewczyna wstając .

- Och ,Clarisse to miło z twojej strony ,że pamiętasz takie wydarzenia ! – powiedział ze śmiechem Percy

- Ale w tym akurat Clarisse ma rację !- powiedział rudy chłopak wstając także.

- Travis ?! Ty zgadzasz się z Clarisse ? Musiało sie dużo wydarzyć ,odkąd moja kochana ciocia wysłała mnie na Alaskę !- powiedział Percy znów śmiejąc się

- Jackson zamknij się – mruknęła wysoka dziewczyna

- A więc.. – zaczął znów Chejron z dziwnym uśmiechem

- A więc kapitanem drużyny niebieskiej zostaje.... Percy ! – te słowa spotkały się z wyraźnym oporem uczestników

- Zawieramy sojusz z domem Aresa,Afrodyty , Khione , Apolla  i         Hermesa – powiedziała Ananbeth patrząc  wyzywająco na Percego

- Ach tak ! – zawołał Percy udając obruszonego

- A więc domek Zeusa ,znaczy Jupitera w przypadku Jasona – uśmiechnął się

- Dalej ,hmmm.... domek Demeter,tak zmienimy was w kupkę złej pszenicy ,tak interesująca propozycja .... – kontynuowal Percy widząc zdziwienie i lekki strach w oczach przeciwników

- Tak domek Hefajstosa, i tak ..... domek Hadesa ... Nico pomożesz nam prawda ? – spytał z nadzieją Percy

- Miał nadzieję ,że się nie spytasz.- odparł Nico ,ale podszedł do Percego

- A teraz została tylko Alyss ! – powiedział uradowany Percy patrząc na nią

- Nie,ona nie jest uznana. Poza tym może stać się jej krzywda ! – krzyknął ktoś z czerwonej drużyny

- Och, widzę Jake ,że widziałeś ,co Alyss zrobiła naszemu manekinowi – powiedział z zadowoloną winą Nico

-  Co ??! To ona to zrobiła ?! – wrzasnęła Clarisse wstając znów

- Och tak . Pewnie cięła by dalej,gdybym jej nie przeszkodził .- powiedział zadowolony Nico

- Czyli koniec tematu ! Alyss walczy z drużyną niebieską ! – zawołał Percy

Wszyscy obozowicze pobiegli przygotowac się . Alyss wbiegła do swojego domku i wzięła miecz. Z pewnością się przyda,pomyślała . Wtedy pomyślała o pewnym chytrym pomyśle. Wyjęła łańcuszek * z szafki i pobiegła w kierunku lasu,gdzie miała zacząć sie zabawa.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
* Tu już pojawia się pewne nawiązanie do HP ,chociaż teraz zastanawiam sie ,czy przypadkiem w tej historii Harry nie jest w piątej  klasie . Cóż , kiedyś się to wyjaśni . xD
Ps. Chciałabym wiedzieć ,czy :
a) lepiej wychodzi mi pisanie z poglądu Percego czy Alyss ? ( spokojnie , póżniej ,będzie też z poglądów Nica I ... ciiiii ..... :3 )
b ) Czy postać Alyss wydaje się wam postacią wartą bliższemu przyjrzeniu się ?
Danke za opinię w komentarzach . Kłaniam się do stópek .
~ Szalona Szatynka
1

wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 2

Dobra , wiem ,że to szaleństwo ,ale wstawiam drugi rozdział ( jak kto chce to pierwszy xD ) ,żebyście mogli zobaczyć ,czy styl mi się poprawił,bowiem materiał na tego bloga w sumei ,powstał dość dawno ,bowiem jakiś miesiąc temu . xD Nie przedłużam ,mam nadzieję ,że nie jest katastrofa . ;-; Ps. To jest kawałek drugeigo rozdziału ,bowiem jest dość długi I nie chcę przynudzać . xD

Rozdział 2


Kiedy weszli na teren Obozu ,podbiegła do nich grupka ludzi. Wszyscy pytali się kim jest Alyss i klepali z uznaniem ją po plecach. Nagle z tłumu wyłonił się centaur, czyli pół-koń – pół-człowiek .
- Chejronie – powiedział Percy uśmiechając się
- Witajcie – powiedział Chejron patrząc badawczo na Alyss
- To jest ta dziewczyna,o której byłą mowa ? – zwrócił się do Jasona
- Tak – potwierdził kiwnieciem głowy
- A więc chodźmy – powiedział Chejron biorąc Alyss na grzbiet
- Do zobaczenia ! – zawołali za nimi kiedy znikneli za zakrętem
Percy
Percy wziął za rękę Annabeth i poprowadził ją w kierunku Pięści Zeusa ,gdzie lubili przebywać . Dziewczyna po drodze opowiadała mu ,jak trudne były egzaminy i że na pewno nie zda ich ,kiedy zauważyła,że chłopak przygląda jej się z uśmiechem .
- Śmiejesz się – powiedziała oskarżycielsko patrząc na niego
- Nie śmieje się z Ciebie – powiedział  poważnie Percy patrząc jej w oczy
- Śmieję się z tego jak taka mądra dziewczyna zechciała takiego głupka jak ja ? – spytał się uśmiechając
- Bo Cię kocham , Glonomóżdżku . Jeszcze jakieś głupie pytania ? – powiedziała ,kiedy on przerwal jej całując ją.
Nigdy się tak nie czuła ,w nikogo towarzystwie ,jak w niego . Był jej najlepszym przyjacielem od 6 lat ,a od 2 także chłopakiem. Byli dla siebie wszystkim. Rozumieli się nawzajem najlepiej. Bez niego byłam bym nikim. – pomyślała Annabeth patrząc jak jej kochany chłopak patrzy na nią tymi swoimi zielono-niebieskimi oczami,które przypominały ocean .
- O czym tak rozmyślasz ? – spytał ją ,przytulając ją do siebie
- O tym ,jak bardzo Cię kocham – wyszeptała w jego koszulę  chłonąć jego zapach , jego bliskość i jego ciepło .
- Mądralińska ,ja Ciebie tez kocham – powiedział cicho Percy całując ją i głaszcząc po wlosach
Annabeth chciała ,żeby ta chwila trwała wiecznie ,ale Percy odsunął się od niej ,słysząc dźwięk konchy ,oznajmiający kolację .
- Chodźmy – powiedział biorąc ją za rękę i biegając w kierunku pawilonu
Alyss
Alyss czuła się wspaniale . Wszyscy ludzie byli dla niej tacy mili . Chejron wytłumaczył jej ,że jest półboginką ,czyli córką jakiegoś boga lub bogini. Nie mogli do tego dojść ,gdyż Alyss mieszkała na ulicy,odkąd skończyła 3 latka. Nie pamiętała żadnego z rodziców,oprócz ich cieplych głosów.  Miała tylko Andrew ,ktory ją zdradził . Jej najlepszy przyjaciel . Oczy zapiekły. Dziewczyna potrząsając głową . – Zapomnij o nim – powiedziała sobie
- Masz nową rodzinę – i uśmiechnęła się lekko idąc w kierunku ogniska , gdzie wszyscy wrzucali dary dla bogów . Dziewczyna nie była głodna,wię c wzięła kawałek mięsa i wrzuciła je do ogniska mówiąc :
- To dla Ciebie mamo. To dla Ciebie tato .
Usiadła do stołu dla nieuznanych . Oprócz niej nie było tam nikogo . Kiedyś trafiali tacy jak ona do domku Hermesa ,ale teraz mają oddzielne miejsca. Spojrzała się w bok .  Przy pierwszym stole siedział Jason,przy trzecim Percy ,a jeszce dalej sam Nico . Alyss nie rozumiała dlaczego tak jest ,że muszą siedzieć sami . Zobaczyła jednak ,że Percy nie jest smutny z tego powodu i macha do niej . Dyskretnie mu odmachała ,co rozśmieszyło starszego chlopaka . W towarzystwie chłopców zawsze czuła się niekomfortowo . Wstydziła się ,bo chodziła w starych zniszczonych spodniach,zchodzonych Conversach,ktora ukradła pewnej bogatej dziewczynie ze szkoly i wojskowej kurtce ,z która się nie rozstawała . Jednak Percy był dla niej jak brat- brat ,którego zawsze chciała mieć. Starszy ,opiekuńczy ,ktory potrafiłby uratować ją z opresji . Teraz myśli przerwało jej głośne szczekanie.
- Hau ,hau !!- zaszczekał czarny pies ,wielkości porządnej ciężarówki
- Hej panienko – powiedział Percy drapiąc bydlaka za uszami
- Żadnych zwierząt w pawilonie !- krzyknęły dwie harpie sprzątające ,wyganiając psa (jeśli to coś można bylo nazwać psem ) miotłami
Percy
Percy siedział koło Jasona ,Piper ,Nico,Willa i Alyss wypatrując Annabeth. Wpadła na kolejny genialny pomysł ,którym nie chciała się z nim podzielić .
-  Czy zostałaś już uznana ? – spytał Nico przypatrując się z zaciekawieniem Alyss
- Jeszcze nie – odparała dziewczyna ,bawiąc się pewnym łańcuszkiem ,który trzymała w ręce
- Czy twój ojciec jest bogiem ,czy raczej matka ? – spytał znów Nico
- Ehmmm .... – powiedziała Alyss ,patrząc w ziemię
Percemu zrobiło się żal Alyss. Tyle przeżyła , a oni jeszce od niej wymagają .
- Nico ,sądzę ,że Alyss powinna odpocząć – i nie pytając ją o zgodę i wziął ją pod rękę
- Dobranoc! – krzyczeli wszyscy kiedy Percy skierował w kierunku domku dla nieuznanych
Po drodze spotkali Annabeth , która nie pytając o nic złapała Percego za rękę i teraz w trójkę szli powoli .
- Percy ,wiesz dzięki za to przy ognisku – powiedziała w koncu Alyss kiedy stanęli przed ” jej „ domkiem.
- Nie ma sprawy – powiedział chłopak uśmiechając się lekko ,wciąż trzymając Annabeth za rękę
- Dobranoc – powiedziała Alyss ,wchodząc po schodach
- Dobranoc – odpowiedzieli cicho Annabeth i Percy
Kiedy drzwi zamknęły się za Alyss , Percy odwrócił się w stronę lasu .
- Pójdźmy nad ocean ? – poprosił Annabeth tymi swoimi oczami
- Dobrze – powiedziała uśmiechając się

Usiedli na chłodnym piasku . Oboje nie mieli ochoty wrócić do swoich domków . Annabeth męczą co noc koszmary z Percym w roli głownej ,a Percy bez przyrodniego brata Tysona ,czuł się obco i nieswojo w domku ojca.

- Annabeth .... – powiedział sennym głosem chłopak patrząc na głowę dziewczyny opartą na jego ramieniu

- Tak ? – odparła patrząc mu w oczy

- Zostaniesz tu ze mną chwilę ? – spytał się jej jak prosił kiedyś matkę aby została przy nim dopóki nie zaśnie .

- Nigdzie się wybieram . – odparła lekko i zasnęła .

Chwilę potem można było usłyszeć szum fal i rowne odechy dwoch młodych herosów opartych o siebie ,z  uśmiechami na ustach ,którzy pierwszy raz od wielu dni spali spokojnie .
3

Rozdział 1

Dobrze, ryzykuję, że będę musiała odkupywać niektórym monitory, ale wstawiam! ;-; Dionizosie, miej mnie w opiece !

Rozdział I albo jak ktoś chce Prolog

   Percy ze znużeniem wpatrywał się w okno. Chejron, jego były nauczyciel, a teraz dyrektor Obozu Herosów, wysłał go do pewnego liceum wraz z dwojgiem przyjaciół. Podobno Grover - satyr, odnalazł nowego herosa. Była historia. Percy  rozejrzał się po Sali i kątem oka zauważył, jak parę dziewczyn przygląda mu się zainteresowaniem. On jednak szukał wzrokiem kogoś innego. Kiedy miał obrócić glowę do tyłu, z zamyślenia wyrwał go głos  nauczyciela historii, pana Gerarda. Percy nawet lubił ten przedmiot, ale kiedy go uczył wspomniany wcześniej centaur, Chejron  albo jego cudowna dziewczyna, Annabeth.

- Panie Jackson ,czy mógłyby pan opowiedzieć klasie jak skończyła się historia Tezeusza ? – zapytał nauczyciel z zadowoloną miną, widząc, iż uczeń nie uważał .

   Klasa zaśmiała się, myśląc o karze, jaką nauczyciel wymyślił dla ucznia. Jednak Percy uśmiechnął się i roześmiał się tak szczerze i naturalnie, że niektórzy pomyśleli, że chłopak oszalał.

- Panie Johnson ? – spytał pan Gerard poprawiając okulary i marszcząc brwi.

  Coś, co dla innych wydawać by się moglo naturalne (nauczyciel często mylił imiona i nazwiska), ale chłopak okazało się okropnie śmieszne. Uczniowie patrzyli ze zdziwieniem jak chłopak zanosi się od śmiechu.

- Jaa.. przepraszam, ale ... – zachichotał Percy. - Przypomina mi pan pewną osobę ... – Znów zaczął się śmiać

- Percy , proszę przestań – z tyłu klasy podniesi się dwaj chłopcy. Jeden wysoki, blondyn , idealnie przystrzyżone włosy i niebieskie oczy. Drugi był zupełnym przeciwieństwem pierwszego. Niski , ciemne ,dlugie wlosy opadaly mu na twarz. Wyglądali jak dzień i noc.

- Percy Ci biedni ludzie,myślą,że oszalałeś – powiedział ze spokojem wysoki chlopak

- Ale czy to nie prawda,że przypomina Dio... znaczy Pana D. ? – powiedział Percy wpartując się z uśmiechem w przyjaciół

- Zachowuje się jak małe dziecko – pokręcił głową niższy chłopak patrząc z politowaniem na Percego

- W takim razie panie Jackson, znany jest panu mit o Tezeuszu i Ariadnie ? – zapytał nauczyciel groźnie marszcząc brwi

- Aż zanadto . – mruknęli wszyscy trzej chłopcy , patrząc na siebie i uśmiechając sie ponuro

- A więc ?

Percy opowiada bardzo dokładnie ,ze wszystkimi szczegółami historię młodzieńca z Aten . W miarę im dalej brnie opowieści ,wszyscy patrza ze zdumieniem ,nawet pan Gerard. Oprócz dwóch osób .

- Jackson , słuchałeś raz wykładu Annabeth ? – powiedział blondyn z dziwnym uśmiechem na ustach .

- Jasonie , ile razy Ci miałem tłumaczyć,że ja tak naprawdę.... –chciał coś powiedzieć Percy,ale w porę się postrzymał.

 

Zadzwonił dzwonek. Wszyscy wybiegli z klasy oprócz trzech chłopców. Wszyscy trzej tęsknie spoglądali przez okno.

-Muszę porozmawiać z Annabeth. – powiedział Percy z uśmiechając się

- Odwiedziłbym Reynę – powiedział blondyn , nagle odwracając wzrok

Percy chciał powiedzieć kąśliwą uwagę ,ale nie zdążył. Na dziedzińcu szkolnym powstało zbiegowisko. I Percy przeczuwał dlaczego.

- Szybko ! – wrzasnął i wszyscy trzceh wskoczyli przez okno , które było na piętrze.

Ludzie rozstępowali się przed nimi ,kiedy biegli do miejsca zdarzenia. Zobaczyli okropnego trzygłowego smoka ,który zionął ogniem w niską  szatynkę ,która ciskała w niego , niewiadomo skąd wziętym , oszczepem . Percy wyjął z kieszeni długopis,który momentalnie przemienił się jego miecz, Orkan. Jason (blondyn) podrzucił monetę ,która także zmieniła się w długi, połyskujący złotem miecz. Najniższy z chłopców , wciagnął  długi miecz ze stygijskiego żelaza .

- Jason , Nico próbujcie odwrócić jego uwagę ,kiedy ja odciagnę dziewczynę i wezwę posiłki – postanowił Percy ,a chłopcy kiwnęli głowami

Jason i Nico natarli . Wyższy chłopak wezwał ducha wiatru ,ventusa, na którym wleciał na kark potwora.  Nico zaś kuł potwora mieczem i uciekał w ostatniej chwili ,kiedy potwór odwracał głowę ,aby zionąć w niego ogniem. Percy złapał dziewczynę za ramię . Było wygięte pod dziwnym kątem i ciekła z niego krew. Percy zaklął pod nosem .

- A więc to prawda ? – powiedziała słabym głosem dziewczyna .

- To prawda ,że one istnieją ? – wskazał głową na potwora

- Tak,tak  i są nawet o wiele gorsze,ale narazie to nie nasz najwiekszy problem ! – wrzasnął Percy ,kiedy koło nich przeleciał słup ognia

- Przydał by się Leo – pomyślał na głos Pecy

- Kto to Leo ? – zapytała zaciekawiona dizewczyna

 

Lecz nie uzyskała odpowiedzi ,gdyż Percy położył ją  w bezpiecznym miejscu i pobiegl pomóc przyjaciołom. Parę chwil później, potwór był pokonany. Chłopcy z trudem opadli na trawę koło dziewczyny . Ramienia Nico sączyła się lekka strużka krwi . Oboje,Pecy i Jason mieli obdarte ubrania ,ale wyglądali na zadowolonych.

- Uwielbiam szał bitewmy . – powiedział Jason

- Hmmm ... nie chciałabym być niemiłą ,ale może zszyjecie mi rękę i wytłumaczycie wszystko ? – powiedziała lekko napastliwym tonem dziewczyna,kiedy uciekł z niej strach i przerażenie.

- Racja,wybacz. – strapił się Percy ,przeczesując włosy i patrząc na dziewczynę .

Była parę lat od niego młodsza,wyglądała na jakieś 13,14 lat . Nie miał pojęcia co robiła na terenie liceum ,ale wiedział ,że jest wyjątkowa. Jej bystre zielone oczy patrzyły na niegoz pewną rezerwą ,ale też zaufaniem i ciepłem . Miała dość dlugie proste, kasztanowe włosy .

- Jak masz na imię ? – spytał się z zaciekawieniem Nico .

- Alyss. – powiedziała dziewczyna patrząc po ich twarzach .

- A więc Alyss , może po lekcjach wytłumaczymy o co w tym wszystkim chodzi ? – zaproponował z uśmiechem Jason,jednakże dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem i niepewnościa ( ahhahah ,pedofil ! xD )

- Jak narazie potrzebne nam jest lekarstwo - powiedział ze zmartwioną miną Percy.

- Ależ proszę. – usłyszeli głos za nimi

Był to młody satyr imieniem Grover , stary przyjaciel Percego. Dzisiaj miał na sobie czapeczkę ,która zakrywała mu rogi i długie dżinsy ,które zakrywały jego włochate nogi i zadek .

- Grover !- zawołał Percy z uśmiechem

- Tak ,tak to ja. – powiedział satyr z uśmiechem i usiadł kogo Alyss. Po czym wziął ją za rękę i szybko nastawił dziewczynie w prawidłową stronę. Potem posmarował jej ranę pewną maścia i dał dziewczynie swiezo upieczone ciasteczka.

- Groverze , czy to na pewno bezpieczne... ? – zaczął Jason ,ale na jego oczach wszystkie rany i siniaki zaczęły znikać ,a twarz dziewczyny zaczęła nabierać kolorów .

- Jaak ... ? – zaczęła Alyss,ale zadzwonił dzwonek na lekcję  i chłopcy pobiegli na lekcję ,a satyr niespiesznie oddalił się w stronę Central Parku. Alyss wstała i z nowo energia ruszyła w kierunku szkolnego budynku.

Była 14:30 . Percy ,Jason i Nico w końcu skończyli lekcje . Musieli poczekać na Alyss , która zniknęła im z oczu w tłumie .  Grupka dziewcząt leniwie chodziła wokół  miejsca ,gdzie siedzieli chłopcy ,trajkocząc nieustanie i posyłając im dziwne uśmiechy i całuski .

Percy potrząsnął głową z obrzydzeniem. – Nawet dzieci Afrodyty się tak nie zachowują ....

- Ej ! usłyszeni za sobą wyraźnie wzburzony głos.

- Boże co dziwadla ! – zawołała jedna z panienek ,które machały do Percego

Jednakże , dwie postacie nie zwróciły uwagi . Jedna z nich ,z roziskrzonym wzrokiem podbiegła do Jasona i zarzuciła mu ręce na szyję. On nachylił sie lekko i pocałował dziewczynę w usta.

- Jason ! – wykrzyknęła uradowana dziewczyna machając swoimi ciemno – brązowymi włosami ,z których wypadały powtykane orlie pióra.

- Pipes ,miło Cię widzieć. – powiedział chlopak ze śmiechem

- Percy – powiedziała druga osoba z śmiechem

Była to Rachel , przyjaciółka Percego . Podbiegła do chłopaka i mocno go przytuliła .

- Martwiłam się o Ciebie . – powiedziała

- A ja martwiłem sie o Ciebie ! Tak długo nie dawałaś znaku ,że żyjesz ! – krzyknął chłopak

- Tak wiem – powiedziala Rachel uśmiechając się chytrze

- O co choooodzi .... ? – zdążył powiedzieć Percy ,kiedy poczuł zimne ostrze czyjegoś sztyletu.

-  Percy czy zechcesz mi wyjaśnić co się dzieje ? – powiedział lodowaty głos

Jednak zanim postać zdążyła zrobić ruch, Percy przekręcił ją i pochylił się . To była .... Annabeth !

- Annabeth ... – powiedział i pocałował ją  ,a dziewczyna słonęła rumieńcem,ale odwzajemniła pocałunek.

- Glonomóżdżek – powiedziała na wydechu ,patrząc na chłopaka

- Tęsknilem – szepnął i przytulił do siebie dziewczynę

Oboje stali tak przez chwilę nie mogąc nacieszyć się soba . Percy bojąc się reakcji matki Annabeth,Ateny ,nie przeszkadzał dziewczynie się uczyć ,gdyz starała się o najwyzsze noty . Kiedy wreszczie odsunęli się od siebie, Percy zobaczył w kącikach oczy dziewczyny łzy,ktore szybko wytarł , wywołując u niej śmiech.

- Dobra ,zakochana para zapomnieliście o czymś – powiedział ze śmiechem Jason

- Jakże ja mogłabym o czymś zapomnieć ,Grace ? – fuknęła na niego Annabeth

- Do jasnej świętej Hery ! – krzyknął Percy patrząc  na drugi koniec ulicy

- Percy ? – spytała Annabeth z niepokojem ,kiedy jej chłopak patrzył z coraz większą paniką na coś.

-  Alyss nam zwiała . – poinformował pogodnie  Nico ,wychodząc zza drzewa,gdzie przed chwilą wszyscy siedzieli.

- Wiem , Trupi Chłopcu. – powiedział zmeczony Percy

- Kto to Alyss ? – spytały chórem Piper i Annabeth

- Młoda heroska,którą dzisiaj uratowaliśmy – tłumaczył Jason kiedy biegli za dziewczyną

Nagle niespodziewanie zza rogu ,wpadła na Percego ... Alyss !

- Alyss ! Czyś ty oszalała ?! – krzyknął Percy ,łapiąc dziewczynę za zdrowe ramię

- Zostawcie mnie ! – krzyknęła Alyss ,próbując sie wyrwać Percemu

 

Wtedy podeszła bliżej Piper i uklękła blisko Alyss.

- Alyss posłuchaj.. – zaczęła mowić czarmową

- Nic Ci sie nie stanie, nikt nie zrobi Ci krzywdy ,a teraz pojdziesz z nami do pewnego miejsca i wszystko Ci wyjaśnimy . Zgoda ? – powiedziała patrząc spokojnie na dziewczynę

- Skoro muszę – powiedziała Alyss znużona ,lecz przestała się wyrywać .

Cała siódemka wsiadła na statek ,ktory miał podpłynąć na Long Island , gdzie znajduje się Obóz Herosów.  Jason i Piper cicho rozmawiali . Rachel siedziała w kącie, rysując coś . Nico przechadzał się po rufie,denerwując tym kapitana statku . Percy i Annabeth usiedli koło Alyss ,która trzymała coś w ręce,ale widząc ich szybko to schowała .

- Hej – powiedziała Annabeth patrząc na młodszą dziewczynę

- Słyszałam ,że sama na poczatku walczyłaś z dragiem *? – starala się nawiązać rozmowę

- Tak – odparła beznamiętnie Alyss

- Ale to Percy i tamci dwaj go zabili – odparłą po pewnej chwili ,wpatrując się w taflę wody

- Hej ,nie martw się – powiedział Percy widząc smutną minę Alyss. Czuł ,ze w jakiś sposób jest za nią odpowiedzialny. Przysunął się bliżej i objął po bratersku dziewczynę . Annabeth zmęczona oparła się o ramię chłopaka i tak siedząc w ciszy dopłynęli do Obozu.
Ps. Wiele rzeczy jest tutaj bezsensu ,jak się potem okaże ,ale cóż każde początki są trudne mówią . xD
Pss. OBIECUJĘ KOLEJNY BĘDZIE LEPSZY ! ;-;
6
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.