Heloł , heloł ! Ostatnio niestety nie ma za wiele czasu na poprawianie tesktu , więc mogą zdarzyć błędy , które są niezamierzone , bo przecież człowiek nie ma maszyna , błedy robi . :) Ogólnie , strasznie mało z was , czytających komentuje to , więc nie wiem , co o tym myśleć .:c Narazie mam mieszane uczucia do tego bloga . Może brak tym czasowej weny . Może nowe historie , które piszę na tego bloga : http://esperanza-umiera-ostatnia.blogspot.com/ A może to nowe pomysły , które rodzą się w mojej głowie . Może wyrosłam z tego bloga ? Sama nie wiem . Mam prośbę , aby każdy to czytał , skomentował I dał mi radę , czy kontynuować wstawianie kolejnych rozdziałów czy zawiesić . Dziękuję I dedykuję ten rozdział znów mojej cudownej Sapphire eyes , która jest świetną pisarką I życzę jej sukcesów w tej dziedzinie . Buziaki , bliźniaczko ! :*
Rozdział VI
Percy
Percy czuł
się zagubiony . Jeszcze wczoraj nie wiedział ,że ma siostrę,a teraz... jego
mała siostryczka mówi jak nawiedziona albo co gorsza jak bogini ! Chłopak
popatrzył jak głowa Alyss opada mu na kolana i dziewczyna zapada w głeboki sen
. Percy nie wiedział , o co chodzi , w tych wszystkich tajemnicach ,ale
wiedział ,że Alyss potrzebuje odpoczynku . Wziął ją na ręce i podniósł w
kierunku domku Posejdona . Za nim ruszyli Jason,Piper, Annabeth i Nico . Kiedy
dotarli na miejsce ,połozył siostrę na łóżku ,a sam przysiadł na drugim ,aby
pilnować jej . Jason,Piper i Nico wślizgnęli się cicho i ustali niepewnie na progu . Annabeth podeszła zaś i usiadła
koło niego .
-
Hej,spokojnie,ona tylko śpi – powiedziała cichym głosem
- Wiem,ale
... – zaczął Percy ,a Ananbeth mu przerwała :
- Nie
pomozesz jej jak będziesz tu siedział i się zastanawiał o co chodzi –
powiedziała przytulając się do niego
-
Mądralińska ,ty wiesz,o co w tym wszystkim chodzi ,prawda ?- spytał z nadzieję
Percy patrząc na dziewczynę
- Tak,w
każdym razie przypuszczam ,ale ... nie mogę Ci na razie powiedzieć . To może
jej zaszkodzić – powiedziała cicho patrząc chłopakowi w oczy
Percy
zrozumiał,że sytuacja jest poważna ,skoro Annabeth ,najbliższa mu osoba na
świecie,nie chce się z nim tym podzielić . Objął więc dziewczynę i siedzieli
przez chwilę w ciszy . Lecz Annabeth spokojnie się od niego odsunęła :
- Percy ,
załatwisz dla mnie pewną sprawę na mieście ? – poprosiła go i wytłumaczyła mu
,iż wyniki testów są wywieszone w szkole
- Jasne –
powiedział spokojnie Percy i nachylił
się i pocalował ją
- Jason idź z Percym – zaproponowała Piper ,a blondyn
spojrzał na nią zdziwiony ,ale zgodził się i po
chwili oboje wyszli z domku .
Annabeth
Annabeth
była szczęśliwa,że Glonomóżdżek tak szybko zrozumiał ,jak ważne jest ,żeby nic
nie wiedział . Bez szemrania zgodził się aby sprawdzić wyniki testów. Ananbeth
w każdej chwili mogła sprawdzić je na Internecie,ale chciała dać jakieś zajęcia
Percemu ,aby nie zamartwiał się zbytnio i zapomniał na chwilę o chorej
siostrze. Była też wdzięczna Piper ,że domyślila się o co chodzi i posłała z
Percym Jasona. Dziwne,pomyslała Annabeth . Ostatnio Jason i Piper są jakby ...
oddaleni od siebie . A może mi się tylko tak wydaje ,powiedziała sobie w duchu
.
- Siadaj –
zaproponowała przyjaciółce wskazując na miejsce koło niej na łozku Percego
Piper
podeszła i usiadła koło niej . Chwilę siedziały w ciszy ,każda zajeta swoimi
myslami ,aż usłyszaly cichy głos Nica :
- To ja już
pójdę .. – i chłopak wybiegł z domku
- Ach –
westchnęła Piper ,słysząc stuk zamykanych drzwi
Annabeth nie
pierwszy raz pomyślała,że Piper jest wspaniałą przyjaciółką . Przypomniała
sobie ,jak rano potraktowała ją i Jasona.
- Pipes,
.... przepraszam,za to rano . Nie
chciałam być niemiła - powiedziała
szczerze Annabeth
- Nie ma
sprawy – odparła Piper uśmiechając się ,ale zaraz przybierając poważną minę :
- Annabeth
,ty wiesz ,o co chodzi z tym wszystkim ? Kim ona jest ? – wskazała głową na
śpiącą Alyss
- Piper,z
chęcią powiedziałabym Ci ,ale ... niewiedza będzie najlepsza- odparła smutno
Annabeth,a przyjaciółka nie drążyła więcej tematu .
- Hej Pipes
– spytała po chwili blondynka – czy coś się dzieje pomiędzy Tobą ,a Jasonem ?
- Aż tak to
widać ? – spytała zrozpaczonym i załamanym głosem Piper
- Nie ,ale
wiesz ,znamy się już przeciez ponad rok . Przede mną nie ukryjesz – powiedziała
lekko Annabeth
- Chodzi o
to ,że.... czuję ,że Jason boi się mnie trochę ! Nawet nie wiem czemu ! –
powiedziała w końcu Piper patrząc na Annabeth
- Hej,nie
przejmuj się tym . Percy na początku bał sie na mnie spojrzeć – powiedziała Annabeth
śmiejąc się ,a Piper zawtórowała jej .
- Jesteście
tacy słodzcy . – powiedziała z uśmiechem
Piper
- Pipes,co
się z Tobą dzieje ?! Zmieniasz się w prawdziwą córkę Afrodyty ! – szepnęła z
przejęciem Annabeth ,aby nie odbudzić Alyss
- Annabeth
,widzę jak codziennie razem się
zachowujecie . Percy patrzy na ciebie jak na ósmym cud świata , jak ty na niego
. – powiedziała uśmiechając się dalej lekko Piper
- Dzięki –
powiedziała cicho Ananbeth ,rumieniąc się
- I wiesz
właśnie to Ci zazdroszczę – powiedziała po chwili Piper – zazdroszczę Ci ,bo
twój chłopak zna Cię tak długo ... i opiekuje się Tobą i .... kocha Cie .
Tak,Ananbeth zazdroszczę Ci tej miłości ,którą obdarza Cię Percy .
- Och ...
Pipes ... – powiedziała powoli Ananbeth rozumiejąc wszystko i przytuliła
przyjaciółkę ,ktora zaczęła cicho płakać
- Nie chodzi
o to ,że Jason nie kocha mnie czy coś ... ale czasem czuję jakby był zbyt
idealny . Jak coś mu nie wychodzi ,od razu się zniechęca. Poza tym obwina się o
stratę Leo . Nie znał go tak długo jak ja ,ale wciąż głowi się nad tym . Poza
tym – Piper wzięła oddech – Jason chyba jeszcze czuje coś do Reyny . Widziałam
jak parę razy probował się z nią skontaktować przez iryfon,ale ona nie
odbierała. A jak się ucieszył kiedy usłyszał ,że wymiana zacznie działać ! Po
prostu czuję ,że pomiędzy nimi coś było ,a ja im przeszkodziłam ...
- Pipes ,nie
martw się . Jason może i kiedyś coś czuł do Reyny , ale to zanim poznał Ciebie.
Nie sądzę,że dzwonił do niej ,aby no .. wiesz. Musiał dzwonić ,aby ją
przeprosić . Może w końcu zrozumiał ,że ona coś do niego kiedys czuła ,a on nie
powiedział jej ,że nie ma szans i czuje wyrzuty z tego powodu . A jego
idealnością się nie przejmuj ! Już ja z nim pogadam ! – zażartowała Annabeth
,patrząc na przyjaciołkę ,na której twarzy pojawił się uśmiech
- Dzięki –
powiedziała
- Nie ma
sprawy . Od tego są przyjaciele – odparła blondynka ,patrząc na Alyss
- Jest
słodka – powiedziała w pewnej chwili Piper wskazując głową na śpiącą dziewczynę
- I jest taka podobna do Percego – powiedziała Annabeth
Alyss
Alyss czuła
się doskonale. Unosiła się na jawie. Śnił jej się stary zamek . W zamku
mieszkało mnostwo uczniów w dziwnych szatch ,z różdżkami w dłoniach i latając
na miotłach . Alyss uśmiechnęła się . Co za cudowny widok . Sen przerwały jej
jednak sciszone głosy .
- Wydaje mi
się czy nasz mały Nico zakochał się w Alyss ? – powiedział pewien głos
Alyss
zorientowała się ,że to Piper .
- Też tak
sądzę . Nigdy tak sie nie zachowywał . Jest wiesz ,jakby szczęsliwszy ... –
powiedział drugi głos, który należał do Annabeth
- Ale
pomyśl jakie to słodkie ! – szepnęła z
przejęciem Piper
- Nasz mały
Nico z Alyss ! – po tym tekście Piper , Alyss miała ochotę ją zamordować
- Ciekawa
jestem co Percy powiedział by na to ... – powiedziała Ananbeth uśmiechając się
Alyss uznała
,że najwyzszy czas się budzić . Nie chciała ,żeby starsze koleżanki wymyśliły
jeszcze lepszą intrygę . Przeciągnęła się leniwie i potarła spiące jeszcze oczy
.
- Która
godzina ? – spytała z uśmiechem na ustach ,udając ,że nic nie słyszała
- Koło
dziewiętnastej. Chodź ,akurat zdążymy na kolację . – powiedziała Ananbeth i
podała rękę ,w obawie ,że młodsza dziewczyna się przewróci .
- Dzięki –
powiedziała Alyss wciąż opierając się o ramię Annabeth ,kiedy wychodziły z
domku
Alyss czuła
jakby nogi miała z waty i że zaraz opadnie na trawę bez sily ,ale zacisnęła
zęby i zmusiła się do przejścia aż do pawilonu . Potem cięzko opadała na ławę
przy stoliku Posejdona . Jej brata nigdzie nie było widać . Jasona z resztą też
nie . Dziwne,pomyślała . Wtedy zobaczyła jak Nico dyskretnie do niej macha i
pokazuje na migi ,polanę ,na której rano walczyli . Alyss ucieszyła sie w duchu
,na myśl o spotkaniu z przyjacielem .
Kiedy bez zainteresowania dłubała w jedzeniu ,przysiadł się do niej
Percy . Miał mokre włosy,wyglądał jakby wpadł w wielką kałużę ,ale Alyss to nie
przeszkadzało .
- Lepiej się
czujesz ? – spytał zaniepokojony
- Pewnie ! –
zawołała z uśmiechem
I nagle
poczuła jak male skrzydełka uderzają ją w twarz. Zobaczyła przed soba sowę
snieżną ,którą rano wysłała z listem i przesyłką . Sówka trzymała teraz w
dziobie grubą ,dużą kopertę ze znakiem z pieczęci Alyss . Dziewczyna nakarmiła
ptaka ziarnami ,ktore znalazła w kieszeni spodni ,po czym zaczęła rozrywać list . Wszystkich oczy skierowany się ku niej
.
- Od kogo to
? spytał zaciekawiony Percy ,ale przerwała mu machnięciem ręki
Alyss szybko
przebiegła oczami po treści listu :
Witaj Nieznajoma !
Nie wiem czemu ,ale dostałam dzisiaj
od sowy przyjaciela ,twoją przesyłkę . Nie wiem czy to pomyłka,czy nie ,więc
piszę do Ciebie . Zastanawiam się kim do licha jesteś ,bo wydajesz się kimś
,kto zna mnie bardzo dobrze. Wymieniłaś
w notatce ,że masz na imię Alyss
. Nie spotykane imię ,nie sądzisz ? Poza tym co mnie zdziwiło to to,że znasz
imię Chłopca,Który Przeżył i najważniejsze wydajesz się jakby ... jego daleką
krewną . Mam nadzieję,że ujawnisz się kiedyś nam .
Z pozdrowieniami ,
Hermiona
Ps . Skąd znasz prof. Dumbledora i Mc
Gonagall ?!
Alyss
szczęśliwa , poklepała po ramieniu brata . Działa ,pomyślała.
- Chejronie
to działa ! – zawołał radosnym tonem pokazując centaurowi z daleka list z
pieczęcią
- Działa ! –
krzyknęła znów ,nie zwracając wagi na zdziwione miny innych obozowiczów
- Świetnie
,pokaż – pobiegł Chejron i wziął do ręki list
- Wiedziałem
, że nasz przyjaciel dobrze wybrał – powiedział z dumą w głosie ,po
przeczytaniu listu
I Alyss znów
poczuła ,że stoi przed wszystkimi w swojej „firmowej” zielonej sukience i że na
ramieniu siedzą jej dwa orły ,a lamparty łaszą się do jej stóp .
Chwilka,dwa
orły ?!
- Hurra ! –
wrzasnęła ,odczepiając od nogi orła kolejny list
Teraz
usiadła już spokojnie przy stole ,odsuwając nietkniętą kolację i zaczęła czytać zawartość drugiego listu .
Percy zaglądał jej przez ramię
Drogi Chejronie ! Alyss !
Jestem szczęśliwy Chejronie,że w
końcu udało Ci się znaleźć naszą zgubę . Pamiętajcie jednak,że nikt nie może
dowiedzieć się za wcześnie ! Sądzę ,że niedługo nadejdzie czas ,kiedy
Annabeth,córka Ateny odkryje prawdę. Powiedzcie jej wtedy wszystko co słuszne.
A wracając do tematu , to moje zdrówko jest w sam raz , droga Alyss i nie ma
powodów do niepokoju ! Snape codziennie daje mi odpowiednie dawki lekarstwa ,a stan
ręki aż tak się nie pogarsza. Gorsze infromacje mam o chłopcu . Trzy miesiące
temu został zabity ( jeśli to tak można określić ) jego jedyna rodzina,
chrzestny Syriusz Black .To naprawdę smutne,ale mam nadzieję ,że to
odpowiednieg czasu chłopak pogodzi się ze stratą . Na razie mam z nim co
tygodniowe lekcje ,podczas których duzo dowiaduje się o swoim wrogu .
Mam nadzieję ,że się wkrótce spotkamy
moi drodzy. Pamiętaj ,Alyss ,że jesteś Dziedziczką i w każdej chwili możesz do
mnie przyjechać i uzyskać pomoc. Poza tym cieszyłbym się gdybyś zajęła moje
miejsce .
Z wyrazami szacunku ,
Albus Dumbledore ,
Dyrektor Hogwartu
Ps. Alyss świetny pomysł z tym orlem
! Moi uczniowie mało nie umarli ze strachu ,kiedy przelatywał na ich głowami
podczas śniadania !
Alyss
spojrzała na brata,który zaczął mowić chaotycznie :
- Co to do
świętej Hery jest ?! Kim jest ten .. jak mu tak .. Albus ? Skad znacie go z
Chejronem ??! I jak on może znać Annabeth ?! – wykrzyczał ostatnie słowa
- Percy ,
uspokoj się – powiedział Chejron wciąż wpartując się w list
-
Biedny,mały chlopiec ... – powiedziała cicho Alyss i zaczęła płakać
Wszyscy
dziwili się ,że ta odważna dziewczyna,która panuje nad zwierzętami ,płacze na
jakimś nieznanym chłopcem .
- Alyss
,spokojnie,on nie chciał by żebyś płakała – powiedział po ojcowsku obejmując
dziewczynę Chejron
- Masz rację
. – Alyss otarła łzy
- Jestem
Dziedziczką . Jestem córką Posejdona . Muszę wykonać swoją powinność . Muszę
pomóc Dumbledorowi . Muszę pomóc Chłopcu z blizną . Muszę ocalić mój dom . – powiedziała twardo ,patrząc po wszystkich
,a jej orly zaczęły latać wokół niej
- Chejronie
,czy coś grozi Obozowi ? – spytał ktoś z tyłu
- Nie – odparła Alyss i odwróciła wzrok